Zuffanti, Fabio - La Foce Del Ladrone

Artur Chachlowski

ImageNie ukrywam, że ta recenzja ukazuje się na naszych łamach niejako „po znajomości”. Bowiem płyta „La Foce Del Ladrone” z prog rockiem nie ma nic wspólnego. No, może za wyjątkiem nazwiska jej autora – Fabio Zuffantiego – muzyka doskonale znanego naszym Czytelnikom chociażby z projektów Hostsonaten, Aries czy La Maschera Di Cera. Ten ceniony artysta swoim solowym krążkiem zrobił artystyczny „skok w bok” i nagrał muzykę, której nie można nazwać inaczej jak… pop music. I to pop ukierunkowany gdzieś w zamierzchłe lata 80., z mocnym wyeksponowaniem wszelkiego rodzaju syntezatorów i charakterystycznym bitem automatycznej perkusji.

Fabio jak chciał, tak zrobił. Sam zagrał na gitarach, basie, syntezatorach i nawet sam zaśpiewał w ośmiu utworach wypełniających program płyty, która została umownie podzielona za stronę A i stronę B. Co autor miał na myśli decydując się na taki artystyczny romans z pop music? Po pierwsze chciał oddać hołd słynnemu włoskiemu autorowi piosenek Franco Battiato (pewnie niektórym dobrze zorientowanym Czytelnikom nieobce są jego albumy „Fetus” i „Pollution”). Po drugie, chciał chyba na chwilę odpocząć od złożonych i bardziej skomplikowanych form muzycznych, w których specjalizuje się tworząc w ramach innych projektów.

Tak więc ucieczka w krainę pop music, który to gatunek dla wielu artystów jest przecież punktem wyjścia do bardziej ambitnych produkcji, stała się motorem powstania płyty „La Foce Del Ladrone”. Jednak wilka ciągnie do lasu i gdyby dobrze przysłuchać się niektórym utworom, to można mocno się zdziwić, chociażby „klasycznym” aranżem (jak w „Se C’e Lei”), wykorzystaniem kwartetu smyczkowego (jak w „Una Nuova Stagione” i „In Cantina”) czy patetycznymi refrenami (jak w „Capo Nord”).

Tak czy inaczej, na solowym krążku Zuffantiego mamy do czynienia z muzyką „lekką, łatwą i przyjemną”. Być może czasami zbyt lekką, zbyt łatwą i za mało przyjemną, jak na standardy, do których przyzwyczaił nas jej autor, ale taki artystyczny skok w bok będzie z pewnością Zuffantiemu wybaczony przez fanów jego ambitnej muzyki. Pewnie ze zniecierpliwieniem wypatrują już oni jego nowych dokonań na polu progresywnego rocka. Ja również zaliczam się do grona jego fanów i  dlatego odnotowuję dziś pojawienie się tego krążka. W innych okolicznościach pewnie nie zwróciłbym na niego uwagi. 

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok