O Joe Bonamassie śmiało można powiedzieć, że urodził się z gitarą w rękach, a do tego obdarzony jest on wspaniałym wyczuciem bluesa oraz niezwykle ciekawym wokalem. Jego ojciec, Len, posiadał sklep z gitarami, co spowodowało, że mały Joe w wieku 4 lat rozpoczął swoją przygodę z pierwszą gitarą Chiquita. Mając 12 lat występował na scenie obok B.B. Kinga. Jego wielki talent możemy usłyszeć na 12. studyjnym albumie zatytułowanym „Dust Bowl”.
Tym razem twórczość Bonamassy nie opiera się tylko na bluesie, ale także włącza on do swoich kompozycji elementy muzyki country, soul i tradycyjnego amerykańskiego rocka. Choć bluesa i rocka grało się już od lat 60., a nawet wcześniej, w propozycji Joe B. brzmi to zupełnie inaczej. 12 utworów, jakie można usłyszeć na albumie „Dust Bowl” zasługuje na wysłuchanie w skupieniu i uwadze. Bardzo dobrze odbiera się tę płytę. Jest ona ukojeniem dla duszy, kołysząc odbiorcę niczym delikatny wiatr pięknymi gitarowymi dźwiękami, tworząc wspaniały klimat i nastrój do głębszego poznania muzyki, jaką nagrał dla nas człowiek z duszą bluesa i rocka. Proponuję włożyć płytę do odtwarzacza i ruszyć we wspaniałą muzyczną podróż do krainy bogatej w piękne muzyczne pejzaże malowane przez artystę wrażliwego i obdarzonego nieprzeciętną muzyczną wyobraźnią. Artystę potrafiącego swoje emocje wyrazić za pomocą gitary. Są momenty na tej płycie kiedy Joe Bonamassa pieści gitarę swoimi palcami, wprawiając struny w delikatne drżenie, by po chwili wydobyć z niej niesamowitą moc i energię wgniatając słuchacza w fotel. Niesamowite wrażenia...
Płyta została nagrana w studiach Black Rock na Santorini, Ben’s Studio w Nashville, The Cave w Malibu i The Village w Los Angeles. Gościnnie w nagraniu płyty u boku Jona Bonamassy brali udział: John Hiatt w utworze „Tennessee Plates”, Glenn Hughes (w „Heatrbreaker”) oraz Vince Gill (w „Sweet Rowena”).
Album „Dust Bowl” ukazał się w pięknym digibooku z 60-stronicową książeczką ze zdjęciami Bonamassy oraz jego historią „miłości” do gitary i muzyki bluesowej. Osobiście Bonamassa to dla mnie jeden z ulubionych młodych gitarzystów, którego uwielbiam słuchać, a początek mojej przyjaźni z jego muzyką rozpoczął się od płyty „You And Me” z 2006 roku i z każdym albumem jestem pod coraz większym wrażeniem i uznaniem dla jego muzyki oraz talentu. Myślę, że nie jest to tylko muzyka dla wielbicieli bluesa, ale dla każdego miłośnika wspaniałych kompozycji opartych na gitarowych klimatach. To po prostu Muzyka płynąca wprost z serca i duszy. Każdy kto posłucha choć jednej kompozycji czy fragmentu tej płyty zostanie porażony tymi delikatnymi instrumentalno-wokalnymi dźwiękami, a mistrzowska harmonia, jaka wybrzmiewa z tego albumu, nie pozostawi nikogo obojętnym wobec Młodego Geniusza Gitary i jego fenomenalnych blues rockowych propozycji.