Albumem „Iconophobic” przekraczamy kolejne granice kultur, krajów i kontynentów. Gdyby kogoś spytać o muzykę Iranu, pewnie odpowiedź byłaby jedna: muzyka perska. Bardziej lub mniej sprecyzowana, ale na pewno pełna orientalizmów i niezbyt kojarzona przez wyznawców prog rocka, a na pewno pełna niekoniecznie łatwych do przyswojenia dźwięków.
W osobie Salima Ghazi Saeediego spotykamy pierwszego w historii MLWZ „rockmana”, którego płyta „Iconophobic”, acz także pełna trudnych dźwięków, wybiega zdecydowanie poza utarte stereotypy związane z muzyką z okolic Teheranu.
Saeedi łączy w swoim instrumentalnym graniu jazz, rock, muzykę elektroniczną i… - siłą rzeczy – muzykę Wschodu. „Iconophobic” to typowa produkcja „self-made mana”, gdyż muzyk ten zagrał na wszystkich instrumentach (głównie na gitarach i syntezatorach, wspomagając się automatem perkusyjnym), a także osobiście zajął się produkcją, miksem i aranżem 13 tematów wypełniających to wydawnictwo.
Są to bardzo krótkie utwory, w przeważającej mierze trwające od jednej do trzech minut i układają się one w instrumentalną wiązankę, którą można śmiało określić, jako „orientalne fusion”. Nie jest to rzecz łatwa w odbiorze. Często zahacza o jazz, niekiedy przypomina też postmodernistyczną muzykę klasyczną, która bardziej pasowałaby na Warszawską Jesień niźli do audycji/portalu specjalizującego się w progresywnym rocku. Proponuję zatem odwiedzić profil MySpace artysty i samemu przekonać się o stylu i możliwościach przez niego reprezentowanych.
Ale, że warto burzyć bariery, a ambitne produkcje muzyczne – jak widać na załączonym przykładzie – nie znają granic, dlatego też niniejszą płytę Wam opisuję i oficjalnie informuję: witamy Iran na mapie prog rocka!
PS. Na koniec niespodzianka z ostatniej chwili!!! Właśnie dowiedziałem się, że Salim uruchomił swoją stronę internetową w języku... polskim!!! Można ją znaleźć pod tym likiem.