Knight Area - Rising Signs From The Shadows

Andrzej Rafał Błaszkiewicz

ImageZnana i chyba dość lubiana w art-rockowym światku formacja dowodzona przez pianistę i kompozytora Garbena Klazingę, holenderska Knight Area, za pośrednictwem swojej strony internetowej oddaje w ręce swoich fanów dwupłytowy zapis jednego z koncertów zarejestrowanych w Holandii podczas trasy koncertowej promującej ich, jak na razie ostatni, studyjny album „Realm Of Shadows”.

„Rising Signs From The Shadows” to zapis klubowego, kameralnego występu. Nie kryję, że jestem wielbicielem takich właśnie koncertów, gdzie trudno o przypadkowego słuchacza, gdzie przychodzą fani danego zespołu, wielbiciele takich, a nie innych brzmień, koneserzy takich, a nie innych klimatów. Atmosferę tego typu właśnie wyczuwam słuchając tego wydawnictwa. Jest to koncert dla tych, którzy pragną dać nura w neoprogresywne morze kojących duszę dźwięków.

Już sam tytuł albumu wskazuje nam na repertuar występu. Albowiem jest on wypadkową tytułów trzech studyjnych płyt zespołu. W pierwszej części koncertu Knight Area prezentuje koncertową wersję swojego ostatniego albumu „Realm Of Shadows”. Zaś w drugiej jego części mamy wybór z dwóch pierwszych płyt.

Zachwyca mnie ten koncert swoją prostotą, bardzo emocjonalnym graniem, chwyta za serce swoim szczerym, przejrzystym przekazem. Trudno tu o solowe akrobacje poszczególnych instrumentalistów, żadnemu z nich nie kończy się gryf od gitary, klawiatura nie wydłuża się w nieskończoność, a perkusista panuje nad bębnami. Jednym słowem bez muzycznej matematyki, wyrachowanych kombinacji rytmicznych. To rock progresywny spod znaku łąkowego kwiecia, zapachu ziół u kwiatów, blasku słońca i soczystej zieleni. Mam nieodparte wrażenie, że nad Knight Area unosi się duch starego dobrego Genesis, Yes i kilku innych prekursorów art-rockowego brzmienia. Tak, wiem, że przytaczanie tak wyświechtanych już porównań muzycznych to banał, ale jakże urzekający jest ten album, pełen niegasnącego blasku.

Polecam to wydawnictwo wszystkim tym, którzy kochają Muzykę samą w sobie. Nie tę z list przebojów czy z rankingów sprzedaży. Tej zwykle trzeba unikać. Dobrze się słucha tego krążka w wielu okolicznościach. To potężna dawka solidnego progresywnego rocka. Zagrana z fantazją i polotem. Kolejne ciekawe koncertowe wydawnictwo. Mam jednak nadzieję, że zespół skieruje tę płytę to powszechnej sprzedaży. Szkoda by było, by tak zacny koncert był dostępny tylko dla ograniczonego kręgu kupujących.

Nie chcę się tu rozpisywać na temat poszczególnych utworów. Wszyscy, którzy znają twórczość Knight Area doskonale rozpoznają te kompozycje. A nie ma wśród nich jakiegoś wyraźnie wybijającego się tytułu. To równa, udana płyta, tak jak poprzednie trzy studyjne, niezwykle wyrównane poziomem, mocne, emocjonalne albumy. Po prostu solidne, koncertowe granie. Polecam tę pozycję, bo warto posłuchać dobrego, soczystego grania, nieco mniej znanego zespołu, nieobciążonego jeszcze gigantycznymi kompozycjami, których wszyscy mielibyśmy dość, ale bez nich nie byłoby koncertu. Muzyka jest tu najważniejsza i prezentuje się okazale, broniąc się sama. Posłuchajcie, bo warto. Słuchając tego koncertu pragnę, by kiedyś Knight Area zabrzmiała na otwartej przestrzeni „Burg Herzberg Festival” pod gwieździstą kopułą nieba. Ach...

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!