Def Leppard - Mirroroball: Live & More

Adrian Koenig

ImageDef Leppard to jedna z największych legend brytyjskiego heavy metalu. A spośród tego grona niewiele zespołów, w aktualnym czasie, może się pochwalić tak świetną formą, w jakiej znajdują się muzycy z Sheffield. Największe płytowe sukcesy Leppardów, to „Pyromania” z 1983 oraz „Hysteria” z 1987 roku. Obydwa krążki ukazują bardziej glamowe oblicze zespołu, a wypełniające je piosenki z chwytliwymi refrenami stały się wielkimi radiowymi przebojami. Jednak przed tym „pudelowatym” okresem zespół nagrał dwa, iście heavy metalowe albumy – „On Through the Night” z 1980 roku oraz „High‘n’Dry” powstałe rok później. Jak dla mnie są to największe osiągnięcia tejże grupy, a wysoką sprzedaż dwóch kolejnych wydawnictw można wytłumaczyć faktem, iż perkusista grupy, Rick Allen, stracił przed ich nagraniem lewą rękę w wypadku samochodowym. Rick pozostał w grupie i gra w niej do dziś. Wielkie brawa należą się za cierpliwość i determinację, której nie stracił ani „bębniarz” ani reszta załogi. Wydarzenie to wpłynęło na rozgłos grupy, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie ich krążki od zawsze sprzedawały się wyśmienicie. Rick Allen dziś ma się świetnie, tak jak i zresztą jego koledzy z zespołu.

Najnowsze wydawnictwo koncertowe Def Leppard to pierwszy w ich historii występ, który ukazał się na płycie CD, a właściwie na dwóch srebrnych krążkach. Grywać dobre koncerty po tylu latach, to spory sukces, lecz grywać najlepsze koncerty w karierze po tylu latach, to sukces jeszcze większy. A taki właśnie „Mirrorball” jest. Wokalista Joe Elliott zapewnia, że w studio nie było żadnych dopieszczeń czy też ulepszania partii instrumentalnych. I aż nie chce się w to wierzyć, bo Def Leppard brzmi na tym albumie wręcz niesamowicie. Brzmienie jest bardzo selektywne, a forma każdego „Lepparda” imponująca. Warto wspomnieć, że z klasycznego składu zabrakło tylko Steve’a Clarka, który zmarł w 1991 roku. Na jego miejscu, już od 1992 roku, występuje Vivian Cambpell, najbardziej znany ze współpracy z Ronnie Jamesem Dio. Dopełnieniem Viviana jest drugi gitarzysta – Phil Collen. Zaś na basie przygrywa Rick Savage.

Na wcześniejszych wydawnictwach zespołu typu „live” większość materiału zajmowały utwory o dość popowym zabarwieniu. Zaś na „Mirrorball” usłyszymy zestaw dużo drapieżniejszy, bardziej „koncertowy”. Już za sam otwieracz posłużył niesamowicie „ognisty” „Rock! Rock! (Till You Drop)”. Trzeba przyznać szczerze, że numery znajdujące się na najnowszej koncertówce Leppardów zagrane zostały z dużo większą siłą niż na płytach studyjnych. A rzadko komu udaje się to na koncertach. Świetnie odegrane rokowe czady, to nie wszystko, co usłyszymy na „Mirrorball”. W końcu czym byłby koncert tej grupy bez ballad. A z wolniejszych piosenek najlepiej wypada na wpół akustyczny „Bringin’ On The Heartbreak”, gdzie także i publiczność pokazała wielką klasę.

Fani Def Leppard przez wiele lat czekali na pierwsze wydawnictwo koncertowe w formacie CD, ale warto było. „Mirrorball” z pewnością nie zawiedzie sympatyków muzyki heavy metalowej, która chwilami ociera się o glam.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!