Arabs In Aspic - Far Out In Aradabia

Robert "Morfina" Węgrzyn

ImageW nawiązaniu do niedawnej historii o muzykujących norweskich skoczkach narciarskich i ich najnowszej płycie „Strange Frame Of Mind” cofnijmy się o ich jeden album. Mamy 2004 rok. Siedem lat wstecz i Arabs In Aspic wydają wtedy album „Far Out In Aradabia” zawierający sześć kompozycji: „Arabs In Aspic II”, „Seventytwo / Hair of the Sun”, „Siseneg”, „Talking Mushroom”, „Come To Me” i „Butterpriest Jam” (ten jeden numer to „zaledwie” 18 minut pasjonującej psychodelicznej muzy!). Produkt został nagrany w składzie: Jostein Smeby - wokal, gitara elektryczna; Eskil Nyhus – perkusja; Terje Nyhus – bas; Tommy Ingerbrigsten – gitara akustyczna, okrzyki; Magnar Krutvik – klawisze i organy Hammonda oraz gościnnie wokalu udziela pani Line Valsjo.

Słów kilka o samej grupie Arabs In Aspic. Została ona założona w 1997r. przez dwóch, zakochanych w twórczości Black Sabbath skoczków narciarskich Josteina Smeby i Tommy’ego Ingerbrigstena. Pierwotnie przyjęli nazwę Plastic Fingers, potem, gdy dołączyli do nich bracia Nyhus, i grali głównie ulubione covery Black Sabbath, występowali jako Electric Snowjogs, by wreszcie od 2002r. prezentować się jako Arabs In Aspic. 

"Far Out In Aradabia" to bardzo ciekawy krążek wydany przez zespół własnym nakładem. Troszkę szkoda, ale być może kiedyś nastąpi jego remastering i albumik mocno zyska na współczesnym brzmieniu, bo faktem jest, że 7 lat w obecnej pogoni za możliwościami studyjnymi i cyfrowymi bajerami jest jak 7 lat świetlnych, jednak aranżacyjnie ten album jest bardzo interesujący. Słychać bardzo ciekawy klimat na tym krążku, cały czas oscylujemy wokół progresywno-psychodelicznej mieszanki z domieszką „przybrudzonych” art rockowych dźwięków, słyszymy bardzo fajne wokale. Jest zawodowo.

Szczególnie polecam kompozycję numer 4: „Talking Mushroom”. Ponad 6 minut pogoni gitary i perkusji wokół megaprogresu Hammondów. Na wyróżnienie zasługuje też suita "Butterpriest Jam". W utworze tym możemy usłyszeć najbardziej to, co Arabs in Aspic ma nam do zaoferowania. A nie spieszą się za bardzo. Mamy tutaj spotkanie organów w pojedynkach z elektryczną gitarą, które trwają kilka minut. Jest to muzyka, która pasuje do „2001 – Odyseja kosmiczna”, gdzie mamy wybuch rocka, riffy Sabbathów, atmosferyczne nastroje floydowskie, mamy też partie organów, które brzmią jak te na płycie „Tarkus” grupy Emerson Like & Palmer. Jest elegancko i stylowo. Jak na norweskich skoczków przystało.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!