Wanderer - Fallout EP

Artur Chachlowski

ImageDziś przed nami kolejny młody polski zespół stawiający swe pierwsze, jeszcze trochę niepewne, kroki. Ale pozwalający wierzyć, że w niedalekiej przyszłości będziemy o nim często słyszeć. I to same dobre rzeczy.

Zespół Wanderer, bo o nim mowa, powstał w lutym 2009 roku w Warszawie z inicjatywy Macieja Zarębskiego (gitara) oraz Mariusza Krysiaka (bas). Niedługo potem dołączył do nich Piotr Szczepanek, który zasiadł za perkusją. W ciągu kilku miesięcy zespół stworzył pierwsze utwory oraz teksty. Pierwsza wizyta w profesjonalnym studio miała miejsce w lutym 2010 roku. Było to pierwszy kontakt zespołu ze środowiskiem studyjnym. Wybór padł na warszawskie studio Fonia. Wspólnie z inżynierem dźwięku, Adamem Czechowiczem, rozpoczęły się prace nad wydawnictwem "Fallout". W ciągu 2 miesięcy trio zarejestrowało instrumentarium. Następnie rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania wokalisty. Po nagraniu partii perkusji, Piotr zdecydował się opuścić zespół. Jego miejsce zajął Amin Al-Tabich. Niedługo potem z otchłani wyłonił się wokalista Łukasz Mielnik, który po przesłuchaniu twórczości Wanderer zgodził się zarejestrować wokale do istniejącej muzyki. W tym składzie zespół ma na koncie dwa koncerty: w Pruszkowie na torze „BGŻ Arena” oraz w warszawskim klubie Progresja (jako support zespołu Overhood). 20 marca 2011 roku grupa przyjęła do swych szeregów dodatkowego gitarzystę Adama Dobrzyńskiego. Równocześnie Amin zdecydował się obrać indywidualną ścieżkę muzyczną i ustąpił miejsca Kamili Kowalkowskiej. W pięcioosobowym składzie zespół szykuje się na nadchodzące występy i do wejścia do studia jesienią, aby zarejestrować około 12 nowych kompozycji w stylu bardziej przejrzystym i konkretnym niż na pierwszym krążku, składającym się z 6 utworów opakowanych intrem („No Fucking Good News”) oraz outrem („Good News”).

Program tego trwającego niespełna 30 minut wydawnictwa jest dość eklektyczny. Bo mamy na nim i zahaczający o metal, śpiewany przez Mielnika growlem, „Skynet”, i cover z repertuaru Billy Idola „White Wedding”, i utwory trącące nieco stylistyką a’la The Cure („Chernobyl” i „Zone Tripper”), i obdarzony ciężkim gitarowym riffem, z lekka punkujący „Fallout”, a także postindustrialny instrumental „Apocalypse”, który oparty jest na wiodącej linii melodycznej granej żywiołowo przez Zarębskiego na gitarze.

Wyraźnie słychać, że zespół Wanderer poszukuje dla siebie miejsca na krajowej scenie muzycznej, poszukuje niszy, w której być może uda mu się zaistnieć. Kto wie, czy nie stanie się to już na planowanym do nagrania i wydania wkrótce tym nowym, bardziej „konkretnym” albumie.

Młodym muzykom z Wanderer życzę wytrwałości, powodzenia w swoich staraniach i szczęścia. Z dużą nadzieją będę obserwować ich kolejne muzyczne dokonania.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Zespół Focus powraca do Polski z trasą Hocus Pocus Tour 2024 Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!