D'Virgilio, Nick - Pieces EP

Artur Chachlowski

ImageHistoria lubi się powtarzać. Najpierw Nick d’Viriglio, pełniąc rolę perkusisty w Spock’s Beard, od czasu do czasu śpiewał partie w chórkach, potem po odejściu lidera, Neala Morse’a, wyszedł zza swojego zestawu perkusyjnego i przejął rolę frontmana, a w trakcie występów na żywo, zaczął korzystać z usług koncertowego perkusisty (Jimmy Keegana), a potem postanowił, nie rezygnując z pracy w macierzystym zespole, rozwinąć swoją karierę solową.

Brzmi znajomo, dość podobnie do opowieści o pewnym łysiejącym brodaczu, który w 1971 roku dołączył do Genesis, a 10 lat później stał się czołowym reprezentantem pop rockowego szołbiznesu. Analogii pomiędzy Nickiem d’Virgillio, a Philem Collinsem można by znaleźć więcej. Dość powiedzieć, że Nick poniekąd zastąpił Phila, grając na perkusji w kilku utworach na płycie „Calling All Stations” grupy Genesis (w 1997 roku), a także przedstawiając własną wersję "Baranka na Broadwayu" na płycie "Rewiring Genesis" (z 2008r.).

Ale zostawmy te dywagacje i dygresje na boku. Zajmijmy się solową twórczością d’Virgillio, tym bardziej, że niedawno ukazała się EP-ka zatytułowana „Pieces” z jego 5 solowymi utworami. Utworami utrzymanymi w głównej mierze, w bardzo przyjemnej, pop rockowej atmosferze. Czyżby ten uzdolniony artysta przygotowywał się do rozwinięcia swojej drugiej, równoległej do Spock’s Beard, ścieżki kariery? (Po prawdzie trzeba przyznać, że Nick d’Virgillio ma już za sobą solowy debiut – studyjną płytę „Kharma” z 2001 roku oraz koncertowe, akustyczne wydawnictwo DVD+CD „Live & Acoustic” z 2004 roku, ale było to tak dawno, że chyba mało kto o tym pamięta). Odpowiem: i tak, i nie. Tak, bo EP-ka „Pieces”, to ewidentny dowód na to, że Nick posiada ambicje (a także wystarczające umiejętności), by skutecznie zaistnieć jako wykonawca solowy. Nie, bo de facto materiał wypełniający „Pieces” nie jest aż tak bardzo odległy od tego, co nasz bohater aktualnie robi wraz ze Spock’s Beard. Oczywiście, nie ma pośród tych pięciu nagrań żadnego dziesięciominutowego epiku, z których przecież słyną Spocksi, ale przecież ładne melodyjne piosenki, chociażby takie jak „Mary Jane Says” i „It Don’t Come Easy” mogłyby śmiało konkurować z balladami z ostatnich płyt Spock’s Beard. A w każdym razie wydaje mi się, że przynajmniej nie wadziłyby, gdyby znalazły się w programie kolejnych płyt tego zespołu. Co więcej, ostatnie w tym zestawie nagranie „Hold The Line”, ze swoimi jazz-rockowymi wycieczkami i zakręcanymi partiami perkusji, to rzecz zdecydowanie nawiązująca do ambitniejszych, niż pop rockowe piosenki, form muzycznych, z którymi przecież zazwyczaj kojarzony jest Nick d’Virgillio. Ale i w prostocie też jest metoda. Świadczy o tym utwór nr 4 - „Beautiful”. To dobry przykład tego jak umiejętnie można połączyć dwa światy: ambitnych form muzycznych z melodyjną chwytliwością. Jest jeszcze jedno nagranie na tej EP-ce, kompozycja „Childhood’s End” nieżyjącego Kevina Gilberta, z którym Nick współpracował niegdyś w grupie Giraffe i która wprawdzie nie wybiega może poza format rockowej piosenki, ale jest to rzecz tak pięknie wykonana, że naprawdę – czapki z głów, zarówno przed jej autorem, jak i wykonawcą.

Nick d’Virgillio demonstruje na EP-ce „Pieces” wysoką formę. Ewidentnie pokazuje on, że posiada wszystko, by rozpocząć karierę solisty. I stać się gwiazdą. I to niekoniecznie progrockowego gatunku.

PS. Nick d’Virgillio gra na „Pieces” na perkusji, instrumentach klawiszowych, gitarach i basie. Pomagają mu: Dave Martin (bg), Phil Naish (k), Tom Hemby (g), Don Carr (g), Rick Musallam (g), Giacomo Castenello (g) oraz Jeff Taylor (k).
MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok