13 utworów i niewiele ponad trzy kwadranse muzyki. Tyle mieści album „Songs From The Sandbox” nowojorskiej grupy Two Cent Sam. Zgrabny zestaw jak z dawnych lat. No i muzyka trochę jakby niedzisiejsza.
To znaczy nie żebym od razu zaczynał od krytyki. „Niedzisiejsza”, bo prosta. Nieprzekombinowana, bezpretensjonalna, po prostu łatwo przyswajalna, strawna i zagrana prosto z serca. Zawierająca dobre, rytmiczne piosenki wykonane z młodzieńczym entuzjazmem, wiążące w sobie elementy indie rocka, popu z wyraźnymi ciągotkami w stronę klasyki rocka ery lat 70.
Płyta zagrana jest z życiem, poszczególne, niedługie przecież utwory, subtelnie przechodzą jedne w drugie, melodie zmieniają się jak w kalejdoskopie – jednym zdaniem: dużo się tu dzieje, album zachowuje dobre tempo, nie pozwalając słuchaczowi nawet na odrobinę nudy.
Gdybym z tego zestawu miał wybrać moich faworytów, to wskazałbym na otwierające album nagranie „Warcry” oraz dwa utrzymane w stylu The Killers utwory: „Wasting Away” i, nomen omen, „Killers Now”.
„Songs From The Sandbox” to bezpretensjonalna i przyjemna w odbiorze płyta. W sam raz na lato, które powoli chyba już definitywnie za nami, niestety…