Barker, Nicklas - El último fin de semana

Przemysław Stochmal

ImagePrzed trzynastoma laty członkowie szwedzkich grup Anekdoten i Landberk, Nicklas Barker, Peter Nordins, Reine Fiske i Stefan Dimle powołali do życia jednorazowy projekt Morte Macabre, w ramach którego powstały ciekawe interpretacje tematów muzycznych z klasycznych horrorów. Charakterystyczne dla obu zespołów brzmienie mellotronu, niejednokrotnie przybierające w ich dokonaniach demonicznego wręcz wyrazu, znakomicie sprawdziło się w konwencji muzyki z filmów grozy. Zapowiedzi, że oto Barker do tej osobliwej konwencji powraca, tym razem jednak w roli twórcy własnych dźwięków na potrzeby horroru, w kontekście jego niegdysiejszej udanej muzycznej przygody obiecywały interesujące wydawnictwo. Ciekawy teledysk do jednego z premierowych utworów, który w swym montażu budzi skojarzenia z legendarnymi filmami Pink Floyd i Led Zeppelin, bez wątpienia skutecznie podsycał nadzieje sympatyków świata Anekdoten.

Z postawionego sobie nowego zadania Barker wyszedł jak najbardziej obronną ręką. Wydaje się, że należy on do tych artystów, którzy sukcesu płyty typu Original Soundtrack upatrują nie tylko w udanej współzależności muzyki z obrazem, ale zdecydowanie również i w pozytywnym rezultacie próby stworzenia autonomicznego dzieła muzycznego. Ścieżka dźwiękowa autorstwa gitarzysty Anekdoten dla osób, którym obcy jest obraz Norberto Ramosa del Vala, zabrzmi zdecydowanie przekonywująco jako samodzielna muzyczna opowieść. A że Barker obok wszechobecnego, niejednokrotnie przerażającego w swoim brzmieniu mellotronu posłużył się na albumie zestawem starannie wyselekcjonowanych na tę „makabryczną” okazję instrumentów (gongi, wibrafon, skrzypce, wiolonczela, ale przede wszystkim theremin!), trochę pobać się podczas odsłuchu nietrudno.

Łącząc wpływy bardzo wczesnych dokonań Pink Floyd, King Crimson i Van Der Graaf Generator z ewidentną znajomością świata filmu grozy, Nicklas Barker stworzył niedługie (trwające nieco ponad pół godziny), ale zdecydowanie charakterne dziełko. Być może dla niektórych może wydawać się zbyt odległe konwencji rockowej, wszak stricte rockowego grania jest tu niewiele, niemniej jednak „El último fin de semana” potwierdza, że Nicklas Barker w swojej romantyczno-psychodelicznej wrażliwości i admiracji do pewnej grupy instrumentów i brzmień, znakomicie sprawdził się jako twórca muzyki do filmu grozy. Jakkolwiek dużej wartości artystycznej nie miałby sam film, ścieżka dźwiękowa do niego w każdym wypadku będzie jednym z jego największych walorów.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!