Discipline - To Shatter All Accord

Przemysław Stochmal

ImageDługo trwała ta nieobecność. Po wydaniu w 1997 roku znakomitego albumu „Unfolded Like Staircase” amerykański zespół Discipline zamilkł. Owszem, od czasu do czasu pojawiały się ciekawe wydawnictwa koncertowe, wśród nich recenzowane w swoim czasie na naszym portalu ubiegłoroczne „Live Days”, a sam lider grupy, Matthew Parmenter, zdążył wyrównać wynik dorobku płytowego formacji, wydając dwa bardzo udane solowe albumy, jednak na nowy studyjny Discipline trzeba było czekać. Zespół nareszcie powrócił tej jesieni, prezentując trzecie w swojej dyskografii dzieło studyjne, zatytułowane „To Shatter All Accord”.

Materiał, który wypełnia nowy album grupy nie powstawał krótko. Oddani sympatycy grupy bez trudu określą jego genezę na połowę lat 90., kiedy zespół miał się dobrze i aktywnie koncertował. Wówczas właśnie, co prezentują wspomniane pozycje koncertowe, obok utworów znanych z dwóch albumów studyjnych, setlisty występów wypełniała cała masa solidnych kompozycji, którym z jakichś powodów nie udało się dostać na oficjalne wydawnictwa, wśród nich otwierające nowy album „Circuitry” i „When The Walls Are Down” oraz utwór (a przynajmniej część instrumentalna jego dzisiejszej postaci) „When She Dreams She Dreams In Color”. Stare nagrania czekały na swoją kolej, gdy w 2008 roku grupa zwarła po latach szeregi i skomponowała kolosalny „Rogue”, chwaląc się na profilu MySpace jego odgrywaną w garażowych warunkach wersją demo. Kolejne trzy lata trzeba było czekać na uzupełnienie materiału i doszlifowanie już istniejących utworów.

Jak zatem prezentuje się studyjny Discipline po przerwie, która objęła więcej niż całą jedną dekadę? Pod względem rozpoznawalnego brzmienia nie ma rewolucji - intrygujący, teatralny wokal Matthew Parmentera, często wykorzystywane najniższe rejestry klawiatury pianina współgrające unisono z gitarowymi riffami, organy Hammonda, skrzypce, saksofon – wszystkie te elementy, za które fani pokochali muzykę formacji są obecne na nowym albumie. Również najstarsze w swym rodowodzie nagrania nie uległy przez lata specjalnym metamorfozom – pod żadnym względem. Długa przerwa wydawnicza zatem nie wypruła Amerykanów z weny i bujnej muzycznej wyobraźni, ale również i nie pozwoliła zapomnieć i porzucić specyfiki Discipline na rzecz zupełnie nowej muzycznej jakości.

W kontekście znakomitej poprzedniczki pewne zmiany są jednak wyraźne. „Unfolded Like Staircase” pomyślana została jako płyta ze wszech miar progresywna, niemal w całości polegająca na ciągłych zwrotach akcji, posiadająca przy tym przebogatą warstwę literacką. Kompozycje na „To Shatter All Accord” są już luźniejsze w formie, a i Parmenter w zakresie swojej poezji jest dużo bardziej powściągliwy.

Część programu płyty wypełniają bardzo interesujące, aczkolwiek nieskomplikowane utwory, które w swej długości nie sięgają ośmiu minut. „Ultraprogresywnej” powtórki z przeszłości fani grupy nie uświadczą również i w długich kompozycjach, którym nadano znacznie bardziej otwartą formę. Trzynastominutowy „When She Dreams She Dreams In Color” nie zdąża się prawdziwie rozwinąć, gdy muzycy skutecznie „pacyfikują” go, by aż po sam koniec poprowadzić instrumentalną, nieco może przydługą parafrazę układu akordów zwrotki, przepełnioną brzmieniami skrzypiec, mellotronu i… Simmonsa. Natomiast serce albumu, wyborna suita „Rogue”, choć w przeciągu dwudziestu czterech minut penetruje dość różne klimaty (najchętniej sięgając do świata hammillowskich rozwiązań), to jednak zachwyca przede wszystkim swym obszernym instrumentalnym centrum, które zostało pomyślane jako dość jednostajna, niemal transowa sekwencja, stanowiąca idealne pole dla improwizacji – czego znakomitym dowodem jest fascynujące, dzikie solo przesterowanych skrzypiec.

Przy tego typu comebackach zawsze pojawia się pytanie – czy warto było czekać? W przypadku „To Shatter All Accord” odpowiedź nie może być inna jak tylko twierdząca. Matthew Parmenter i spółka przedstawili znów muzykę uzależniającą i frapującą, udowadniając przy okazji, że lata „separacji” w żadnym stopniu nie są w stanie „rozmontować” Discipline. Pozostaje mieć nadzieję, że następny album pojawi się po krótszym tym razem okresie wyczekiwania. Jeśli i w jego przypadku zespół planowałby odświeżenie zapomnianych outtake’ów, albo manewr taki miałby nawet stanowić przyczynek do wszczęcia prac nad płytą, to okres ten mógłby okazać się faktycznie niezbyt długi - repertuar koncertowy grupy zawiera bowiem znacznie więcej utworów, które zasługują na studyjny „pomnik”. Tymczasem, cieszmy się z aktualnie najnowszego wydawnictwa Discipline, bo naprawdę jest z czego. 

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!