Aristocrats, The - The Aristocrats

Agnieszka Lenczewska

ImageDawno, dawno temu takie zestawienie muzyków określało się mianem „power tria”. Instrumentarium najprostsze z możliwych: gitara, bas i perkusja. Jakichkolwiek nazwisk nie podstawić, rezultat będzie podobny: „power trio”. Clapton/Bruce/Baker, albo inny zestaw klocków: Hendrix/Mitchell/Redding.

W wersji z krainy klonowego liścia: Lee/Lifeson/Peart. Z rozrzuconych puzzli można też ułożyć jeszcze inny ansambl: Bozzio/Levin/Stevens. Kraj nad Wisłą też kilkoma takimi składami może się pochwalić. A co myślicie o takim układzie: na gitarze nieprzeciętnie utalentowany Guthrie Govan, za bas chwycił Bryan Beller, a na perkusji wymiata Marco Minnemann.

Ladies and Gentelmen. On stage! The Aristocrats!!!

Zebrali się w tym składzie w styczniu. Mieli wspólnie zagrać na NAMM. Po koncercie doszli do wniosku, że dobrze im w tym muzycznym układzie. To, co miało być początkowo tylko wirtuozerskim popisem endorserów, stało się punktem wyjścia do dalszych muzycznych poszukiwań. Zabukowali studio, zarejestrowali szybko materiał i wydali go własnym sumptem. Trzech panów, dziewięć tracków (każdy z muzyków tercetu wrzucił po trzy instrumentalne utwory do wspólnego muzycznego kociołka). Efekt? Więcej niż dobry.

Szczerze powiedziawszy nie chce mi się wymieniać, z kim muzycy tego wesołego ansamblu grali. A mieli przyjemność i zaszczyt grać z największymi. Nie da się ukryć, że instrumentalistami są wybornymi.  Bez mrugnięcia okiem zagrają zarówno książkę telefoniczną, jak i program telewizyjny. Najbardziej skomplikowane partie instrumentalne to dla nich pestka. Poruszanie się w świecie dziwacznych harmonii to bułka z masłem. Synkopy i odjazdowe solówki grane ot tak, bez wysiłku. Z radością, pasją. Porywająco. I tak właśnie jest w przypadku debiutanckiego albumu tercetu. Nie jest to ani typowe gitarowe wymiatanie (Govan posiada nieprzeciętne umiejętności), nie jest to tylko jazz/rock czy fusion. To po prostu Arystokraci brzmienia. Nie ma dla nich ograniczeń stylistycznych, muzycznych czy technicznych. Grają świetnie, jeszcze lepiej się bawią. Cała ta prawie cyrkowa ekwilibrystyka na szczęście posiada odzwierciedlenie w jakości muzyki. Serio. A przecież niebezpieczeństwem takiego wydawnictwa byłoby zanudzenie słuchacza natłokiem nut, huraganem dźwięków, czy też zbędną wirtuozerią. Świetna technika jest tylko narzędziem do zbudowania nastroju i punktem wyjścia do dalszych poszukiwań. Guthrie Govan w wywiadzie dla Guitar Player powiedział wprost: „jest jedna rzecz, której nienawidzę w gitarowym graniu. Jest to fakt przygotowania przez gitarzystę niezłego w sumie materiału, ale zdominowanego przez brzmienie gitary, perkusję w tle oraz banalne partie basu. To mnie nudzi. Granie na żywo, przed publicznością powinno wywoływać interakcję między zespołem, a słuchaczami. Powinno pokazywać chemię między trzema instrumentami.” Materiał zawarty na debiutanckim albumie brzmi właśnie jak świetne nagranie live. Instrumenty ze sobą konwersują. Szepczą lub krzyczą do siebie. A wszystko to podlane jest smakowitym, muzycznym sosem oraz bardzo ciekawymi pomysłami.

Komu bliski jest Zappowski świat, kto uwielbia muzyczne labirynty Return To Forever, ten powinien Arystokratów posłuchać. Z pewnością będzie ukontentowany. Dla miłośników King Crimson czy UK też się coś znajdzie. A i niezłym fusion bluesiskiem też panowie potrafią zaskoczyć. Gitarowa wirtuozeria w klimatach a'la Satriani też powinna się spodobać. Owszem, ten materiał jest eklektyczny do bólu, ale pasja, radość i niesamowita synergia muzyków spowodowały, iż takie właśnie eklektyczne podejście trafiło do mnie bez problemu. I to wszystko wykrzesane tylko z trzech instrumentów. Gitara. Bas. Bębny. Bajeczne umiejętności to nie wszystko, by poruszyć słuchacza. Panowie ten test zdali. Na piątkę!

Słuchać głośno! Nie zważać na opory sąsiadów. Chociaż kto wie, może sąsiedzi też gustują w takich dźwiękach? Dla mnie bomba! The Aristocrats są jak herbata (Govan) z miodem (Beller) i malinami (Minnemann). Czapki z głów przed panami GG, BB i MM :-) Tak trzymać.

Nie wiem, czy w naszym kraju znajdzie się dystrybutor albumu Arystokratów. Wszystkich chętnych zachęcam do odwiedzenia strony internetowej tria lub arystokratycznego fejsbukowego profilu. Album można kupić w wersji CD, jak i digitalnej.    

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!