Simon Says - Siren Songs

Artur Chachlowski

ImageZ zespołem Simon Says zetknąłem się po raz pierwszy w 2003 roku przy okazji premiery płyty „Paradise Square”. Nie ukrywam, że spodobała mi się ona do tego stopnia, że od tego czasu zacząłem uważnie studiować dorobek Szwedów, posuwając się niejako w dwie strony: sięgając po wcześniejsze pozycje w ich dyskografii, a także słuchając ukazujących się co kilka lat nowych albumów (ostatni krążek Simon Says „Tardigrade” ukazał się wiosną 2008 roku). I muszę przyznać, że zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku czekały na mnie pozytywne niespodzianki. Nie ma praktycznie w katalogu tego zespołu słabej pozycji, nie przechodził on kryzysów twórczych, nie wpływał na płycizny artystyczne, co więcej, nawet na swoich najwcześniejszych krążkach demonstrował przekonywującą wizję artystyczną i jasny kierunek, w którym chciał podążać.

Nowy album „Siren Songs” jest kolejnym potwierdzeniem ogromnych możliwości kompozycyjno-wykonawczych grupy. Nagrany on został w tym samym, niezmiennym od bodaj 10 lat składzie: Daniel Fäldt - v, Jonas Hallberg - g, Mattias Jarlhed - dr oraz Stefan Renström – bg, k. Efektem tej stabilności jest album bardzo dojrzały, pełen ciekawych utworów, wypełniony dźwiękami, które od pierwszego słuchania wydają się miodem dla uszu fanów dobrej artrockowej muzyki. Jednym zdaniem, „Siren Songs” to album ze wszech miar udany, z którego dumni być mogą zarówno jego autorzy, jak i sympatyzujący z nimi ich wierni słuchacze.

Oczywiście cały czas znajdujemy się w stylistycznym kręgu zwanym neoprogresywnym rockiem. Simon Says gra jednak w sposób bardzo stylowy, łącząc w swoich produkcjach nowoczesność brzmienia z licznymi paralelami do klasyki (zarówno rockowej, jak i tzw. muzyki poważnej), czego najlepszymi przykładami są wszechobecne melotrony i Hammondy, czy też pierwiastki zaczerpnięte z chopinowskiej szkoły gry na fortepianie (słychać to w utworach „Battles”, „Frozen Time” i „The Final Venture”). Zespół nie zapomina też o formach, które progrockowa publiczność ukochała sobie najbardziej, a więc o długich wieloczęściowych suitach, które często stają się głównymi punktami programu progresywnych albumów. Prawdziwą ozdobą najnowszego wydawnictwa Szwedów jest 25-minutowa kompozycja „Minds Of Mortal Men”, która nie ma w sobie nic z napuszonych, „obligatoryjnych” suit, które zazwyczaj prowadzą donikąd i po kilku minutach przyprawiają słuchacza o mimowolne ziewanie. Powiem tylko tyle, że w bieżącym roku ukazało się sporo długich suit, lecz ta w wykonaniu Simon Says należy do moim zdaniem najbardziej udanych.

Dużym atutem zespołu jest wyrazisty, charakterystyczny, odrobinę teatralny wokal. Daniel Fäldt wie jak używać swojego głosu, potrafi też umiejętnie stawiać akcenty, umie zagrać frazą, ciszą, ale i potrafi zrobić ze swego gardła użytek, gdy tylko jest ku temu potrzeba. Pod względem muzycznym Simon Says pokazuje swoją dojrzałość umiejętnie żonglując nastrojami: raz demonstruje pełnię i potęgę swojego brzmienia – jak chociażby we wspomnianej suicie „Minds Of Mortal Men” czy klasycznych, rozbudowanych progrockowych kompozycjach „Becomes A Boy” i „Needle’s Eye”, raz umiejętnie wyciszając nastrój, jak w fortepianowym „The Final Venture”, a raz odważnie wkraczając na pole elektroniki, jak w „The Greatest Gift”, gdzie przepuszczonemu przez vocoder głosowi Fäldta towarzyszy jedynie sekwencerowy motyw zagrany na syntezatorze. Niespodzianką jest umieszczona w środku albumu szwedzkojęzyczna wersja utworu „As The River Runs”, który znany jest już z poprzedniej płyty Simon Says. Zaskakuje też duża ilość (w sumie aż 5) 2-3 minutowych instrumentalnych miniaturek porozrzucanych po płycie, bądź też połączonych w pary (jak dwa tematy stanowiące liryczny finał albumu: „Dreamscapes” i „Elohe’s Sabaot”). W sumie płyta jest dość zróżnicowana, jeżeli chodzi o nastroje, za to bardzo spójna brzmieniowo i stylistycznie. Szwedzi posiadają własne rozpoznawalne brzmienie, co niewątpliwie stanowi spory atut nowej płyty. Płyty, po którą lubię ostatnio często sięgać. Bo gdy myślę o czołówce dobrej współczesnej muzyki prog rockowej, to ostatnimi czasy produkcje grupy Simon Says są bez wątpienia na czele mojej prywatnej listy…

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!