Yes - In The Present-Live From Lyon

Aleksander Gruszczyński

Image„In The Present: Live From Lyon” jest zapisem jednego z koncertów z europejskiej trasy grupy Yes w 2010 roku. Podczas tego tournée zespół wystąpił także w katowickim Spodku i nie ukrywam, że sięgając po ten album liczyłem, że przywoła on wspomnienia z tego koncertu.

Niestety „Live From Lyon” cierpi na wszystkie przypadłości wydawanych obecnie albumów koncertowych na CD. Nie wiem czym jest to spowodowane, ale prawie każdy zapis występu na żywo wydany w ostatnich latach brzmi mdło i nijako. Dźwięk jest przeważnie płaski, a niektórych instrumentów w ogóle nie słychać. Na „In The Present” jest niewiele lepiej, chociaż w porównaniu chociażby z „Whirld Tour” grupy Transatlantic mamy do czynienia niemal z dźwiękowym arcydziełem. Tym niemniej jest to kolejna płyta, na której nie słychać basu, co akurat w tym wcieleniu Yes nie powinno mieć miejsca, bo Chris Squire zdaje się być obecnie frontmanem formacji. Zdarza się, że całość zlewa się w zniechęcającą papkę, na szczęście nie jest to tak częste jak na wspomnianym już „Whirld Tour”. Kolejną rzeczą, której brakuje obecnie wszystkim albumom koncertowym, w tym także i temu, są reakcje publiczności, bezlitośnie wycinane, aby zmieścić jak najwięcej materiału na jednym krążku. Przez to zatraca się atmosfera nagrania na żywo, a moim zdaniem to w takich wydawnictwach jest bardzo ważne.

Samą zawartością „Live From Lyon” także się raczej nie obroni. Wartość dodaną stanowią do tej pory wykonywane na żywo tylko podczas trasy „Drama” utwory „Tempus Fugit” i „Machine Messiah”, ciekawostką może być „Astral Traveller” czy „Onward” śpiewany przez Benoit Davida, ale cała reszta materiału przewija się na wszystkich koncertach, które Yes zagrali właściwie od zakończenia trasy z orkiestrą symfoniczną. Nie ma nic interesującego w kolejnym wykonaniu „Siberian Khatru”, „Roundabout” czy „Heart of the Sunrise” poza porównaniem głosu Jona Andersona i Benoit Davida.

„In The Present: Live From Lyon” zostało wydane za późno. Podczas gdy na półkach od kilku miesięcy leży nowy materiał w postaci płyty „Fly From Here”, pojawia się album, który prezentuje odgrzewane kotlety, chociaż nieco inaczej przyprawione. Zapewne pojawienie się tego wydawnictwa teraz, miało związek z kolejną europejską trasą koncertową (która tym razem niestety omija Polskę), ale mam wątpliwości, czy osiągnie ono jakikolwiek sukces. Nawet dla fanów zespołu album nie jest szczególnie wartościową pozycją, i nikogo raczej nie przekona, aby fanem Yes zostać.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!