Spojrzałem na okładkę i pomyślałem: „To nie może być zła płyta. Tomasz Sętowski nie pozwoliłby, aby jego obrazy zdobiły kopertę z czymś byle jakim. To musi być coś wartego zainteresowania.” I nie pomyliłem się. Album „Relusion” to solidna dawka niebanalnych, w głównej mierze elektronicznych dźwięków. Muzyka, w której dosłuchać się można wpływów Ozric Tentacles, Pink Floyd, Tangerine Dream czy też wykonawców neoprogressive. Bardzo zróżnicowana, tak rytmicznie jak i kolorystycznie, pełna dziwnych, niezidentyfikowanych elektronicznych dźwięków, z delikatnym ciepłym żeńskim wokalem. A do tego jeszcze z gdzieniegdzie wychodzącą z drugiego planu gitarą czy jazzującymi partiami fortepianu.
Na osobne słowa uznania zasługuje kończąca album, ponad dwudziestominutowa suita „Large Hadron Collider”. W całości zagrana na instrumentach elektronicznych z wyjątkiem finałowego gitarowego solo. Słuchając jej mam wrażenie jakbym płynął przez oceaniczne otchłanie. Pewnie zwiodły mnie oceaniczne ilustracje z okładki, a może „Wielki zderzacz hadronów” jest dla mnie tak abstrakcyjnym urządzeniem, że nie potrafię go sobie w żaden sposób wyobrazić i dlatego zastąpiłem go sobie czymś łatwiej przyswajalnym, czyli światem z powieści Juliusza Verne’a o kapitanie Nemo. „Large Hadron Collider” to fascynująca muzyczna podróż z licznymi odniesieniami do twórczości mistrzów niemieckiej elektroniki.
Muzycy Hipgnosis nie podają swoich nazwisk, chcą aby skrywała ich aura tajemniczości, a może uczestniczą/uczestniczyli także w innych projektach (jak np. śpiewająca tu wokalista) i nie chcą być z nimi kojarzeni. Może. Przygotowali bardzo dobrą płytę i to jest najważniejsze.