Kiedyś Three Wishes, teraz Figuresmile… Kiedyś ostro i teraz ostro. Płytowy debiut nowego zespołu Krzyśka Borka to kawał solidnego rockowego grania. Przyznam od razu, że bardzo mi się owo granie podoba. Na „In Between” jest wszystko, czym powinien charakteryzować się dobry rockowy album. Energia i radość grania emanująca z muzyki, urozmaicone kompozycje, solidne, chwilami bardzo ciężkie gitarowe riffy, nowoczesne brzmienie, selektywny dźwięk, a nade wszystko kapitalny wokal o ciekawych liniach melodycznych. Krzysiek Borek śpiewa bardzo dynamicznie, jego angielszczyzna jest perfekcyjna.
Jak na rasowy rockowy krążek przystało, rozpoczyna się on od mocnego i przebojowego uderzenia („Marks Of Sin”), potem mamy m.in. transowy z lirycznymi przerywnikami „All Nights Mother”, rozbudowane, zmienne w nastroju z orientalnymi naleciałościami nagrania „In Between” i „Code Of Death”, spokojną akustyczną balladę „Holy Antics” oraz świetny finałowy, najdłuższy na płycie, instrumentalny „Sun G” ubarwiony odgłosami deszczu, bawiących się dzieci, dworca kolejowego.
W muzyce Figuresmile pobrzmiewają echa twórczości Black Sabbath, Pearl Jam, Pain Of Salvation, można wyłapać odniesienia do twórczości Riverside. Grupę tworzy tylko czterech muzyków, ale grają gęsto niczym Rush. I tak jak Kanadyjczycy, bardziej koncentrują się na grze zespołowej niż na popisach solowych. Świetnym pomysłem jest zestawienie ciężkiej gitary elektrycznej Wojtka Kościelnego z akustyczną Krzyśka Borka. Grę zespołu uzupełniają zaproszeni goście: Michał Gładysz na elektronicznych zabawkach i Szymon Pawlas na wiolonczeli.
Kiedyś Three Wishes, teraz Figuresmile… Pod poprzednią nazwą pomimo świetnego repertuaru, nie udało im się odnieść sukcesu. Oby tym razem było lepiej. Ta płyta pokazuje, że w pełni na to zasługują.