Niespodzianka dla fanów twórczości Clive’a Nolana. Myślę, że też ogromnie miłe zaskoczenie dla wszystkich słuchaczy, których urzekł piosenkowy klimat muzyki jego projektu o nazwie Caamora…
Ale nie o Caamorze będzie ten tekst. Choć niedaleko pada jabłko od jabłoni. Posłuchajcie płyty „Otra Vida” (w języku hiszpańskim oznacza to „Inne życie”), a jestem pewien, że w 9 na 10 przypadków na pytanie: „czyja to muzyka?” pojawi się odpowiedź: „Caamora”. Ale nie. Na płycie „Otra Vida” śpiewa Noel Calcaterra. Dziewczyna z Urugwaju, piosenkarka, aktorka i modelka. Noel ma niezwykle piękny głos. Na pierwszy „rzut ucha” bardzo podobny do Agnieszki Świty. Clive zauważył ją na jednym z klubowych koncertów podczas wizyt w Ameryce Południowej i zaproponował współpracę. Dziewczę - bardzo miłe i śliczne (polecam wizytę na jej Facebooku. Wow!!!) rok temu przyleciało na trzy tygodnie do Anglii i tam powstała płyta „Otra Vida”. Clive skomponował i wykonał całą muzykę (tylko w niektórych fragmentach słychać Marka Westwooda na gitarach oraz Scotta Highama na perkusji; a więc to jednak „prawie-Caamora”!), napisał teksty, a Noel je zaśpiewała. I to jak!!!
Ciekawą sprawą jest w jakich okolicznościach doszło do powstania tej muzyki. A są one dosyć nietypowe i w dzisiejszych czasach, szczególnie w muzyce rockowej, chyba w ogóle niespotykane. Otóż, album powstał na zamówienie jednego z boliwijskich milionerów. Żona tego pana, Elizeth Schluk, założyła swego czasu w Urugwaju biznes ubraniowy - sieć sklepów dla bogaczy - i jako fanka muzyki Clive’a poprosiła go o skomponowanie muzyki na specjalny użytek sklepu. Artysta nie odmówił i stworzył dzieło, którego słucha się bardzo przyjemnie. Ba, chwilami wręcz z zapartym tchem. Stylistycznie nawiązuje ono do tego, co można usłyszeć na EP-kach „Walk On Water” i „Embrace” oraz na albumie „Journey’s End” Caamory. Podobieństwo głosów Noel i Agnieszki jest uderzające. Pewnie muzyka autorstwa Clive’a i produkcja Marka Westwooda sprawiają, że naprawdę można się pomylić...
Płytę wypełnia 15 muzycznych tematów (plus w formie bonusu dodatkowa, wykonana po hiszpańsku wersja nagrania tytułowego), większość z nich śpiewanych jest przez Noel, a część to bardzo charakterystyczne dla twórczości Nolana tematy instrumentalne. Pomiędzy nie powplatana jest narracja w języku hiszpańskim (historia opowiadana na albumie przypomina trochę niektóre motywy „Alicji z Kariny Czarów”; główna bohaterka budzi się na ławce w parku, nie pamięta swojej przeszłości, dostrzega tajemniczy dom, do którego wchodzi, na strychu znajduje fragmenty starej garderoby, zakłada suknię, futrzany tiul, buty, przegląda się w lustrze i… dostrzega samą siebie z przeszłości. Słyszy też piękną melodię, która kojarzy jej się z czasami, których nie mogła sobie przypomnieć…). A w roli narratorki występuje największa gwiazda całego przedsięwzięcia - China Zorilla. Jest ona bardzo znaną w Urugwaju aktorką o statusie prawdziwej megagwiazdy - taką „ichniejszą Sofią Loren”. Bardzo wiekowa to pani, dzisiaj chyba już mocno po osiemdziesiątce, ale obdarzona jest ona wielką charyzmą. Co zresztą słychać na tym bardzo przyjemnym, wypełnionym dobrym piosenkowym rockiem, albumie...
PS. Bardzo dziękuję Pani dr Magdzie Grabias za cenne informacje, które wykorzystałem dla potrzeb niniejszej recenzji.