Swój debiutancki album, zatytułowany „No Secrets”, niemiecki zespół Dorian Opera wydał w 2008 roku. Grupa, wówczas jeszcze egzystująca jako kwartet, zaprezentowała na nim kompozycje rozpisane według zwyczajowych progmetalowych założeń formalnych, w dużym stopniu urozmaicanych aranżacjami zdradzającymi inspiracje muzyka klasyczną. Druga propozycja wydawnicza formacji, tegoroczny album „Crusade 1212” nie zdradza oznak postępu stylu Dorian Opera, a nawet pozostawia gorsze wrażenie aniżeli debiut.
Niemcy, pracując nad swoją drugą płytą, poszerzyli skład, angażując wokalistę Svena The Axe oraz zapraszając do współpracy towarzyszącą mu śpiewającą panią, Alexandrę Goess. Pomysł z całą pewnością dobry, jako że wykonujący wokale na pierwszej płycie basista formacji, Joe Eisenburger, wydawał się być raczej przypadkową osobą przy mikrofonie. Niestety, wybór personalny okazał się zdecydowanie nietrafiony. O ile głos wokalistki brzmi zupełnie neutralnie, o tyle nowy główny śpiewający w zespole prezentuje nieciekawy sposób śpiewania i drażniącą barwę głosu, które fanom progmetalowego grania najprędzej nasuną na myśl najwcześniejszych wokalistów Dream Theater.
Tak silny akcent brzmienia zespołu, jakim jest jego strona wokalna, rozwiązany w tak marny sposób rzutuje, rzecz jasna, na odbiór muzyki wypełniającej krążek. Bo choć może nie ma na „Crusade 1212” kompozycji naprawdę ciekawych, to jednak w innych warunkach personalnych, materiał ten z całą pewnością zabrzmiałby dostatecznie dobrze. Wszelkie powermetalowe zapędy oraz klasycyzujące rozwiązania, których jest zresztą znacznie mniej aniżeli na „No Secrets”, w tak nieudanej oprawie wokalnej stają się bezlitośnie kiczowate i brzmią mało profesjonalnie, zaniżając poziom wszystkiego, co na płycie mogłoby się podobać i melodyjnie rozbrzmiewać w głowie przez dłuższy czas. Szkoda, bo zespół grać potrafi, komponować również, jednak droga od pomysłu do sukcesu w jego realizacji okazała się dla niego zbyt daleka.
Dorian Opera należy do tego grona progmetalowych formacji, które szczególnie wrażliwe na muzykę klasyczną i skore do manifestowania tego typu inspiracji, mogłyby w takich warunkach zaprezentować kawał znakomitej muzyki. Materiał z „Crusade 1212” z pewnością nie jest na tyle dobry i przemyślany, by mógł powalczyć z niemałą niemiecką konkurencją, jednak zapewne mógłby stanowić drugą szansę, drugi punkt wyjścia dla muzyków z Dorian Opera, gdyby przynajmniej został lepiej zaśpiewany.