Taurus - Opus 1-Dimensions

Artur Chachlowski

ImageOprócz działalności w grupie SETI, Claudio Momberg podjął przed dwoma laty działalność pod szyldem Taurus. Projekt ten to jednoosobowa orkiestra Momberga bez udziału innych muzyków.

Według słów autora, pomysł, by stworzyć album, który będzie zawierał wyłącznie muzykę klasyczną, siedział w jego głowie już od jakiegoś czasu, a frustracja związana z powolnymi postępami nad drugim studyjnym wydawnictwem zespołu SETI sprawiła, że zdecydował on, iż nadszedł właśnie odpowiedni moment, by pomysł ten urzeczywistnić. Miał już przygotowanych kilka luźnych fragmentów muzycznych, więc przerobił je na jeden utwór i ku jego zdziwieniu, w ostatecznym kształcie stał się on potężną 24-minutową kompozycją. Był to pierwszy krok do powstania tego albumu. Claudio Mombergowi brzmienie utworu skojarzyło się ze słowem „Air” [Powietrze], które według niego doskonale nadawało się na tytuł. Chciał, by numer ten miał cechy stuprocentowo klasyczne, tak więc od razu zarzucił pokusę dodania partii gitar elektrycznych i syntezatorów do wykreowanych przez siebie dźwięków orkiestry. Jednak w miarę postępu prac nad resztą materiału na płytę, konieczność nadania pewnej drapieżności i wzbogacenia brzmienia w kilku innych nagraniach stała się oczywista.

Kolejny utwór miał być na wpół progresywny, a na wpół klasyczny. Claudio dodał więc bębny i kilka świeżych akordów, które miał pod ręką i tak oto z tego pomysłu wyewoluowała kompozycja numer dwa. Miała dobry rytm i brzmienie i legła u podstaw utworu „Structures”.

Trzeci utwór miał z założenia zawierać solowe partie akustycznych gitar. Tytuł zawdzięcza on skojarzeniu z wibrującymi strunami i różnicami w ich napięciu, koniecznych do uzyskania takiej feerii dźwięków – „Tension”.

Kiedy Claudio przesłuchał całość muzyki, która miała się znaleźć na płycie, wyczuł jednak, że brakuje pewnego ogniwa łączącego wszystkie utwory: miał już bowiem utwór klasyczny, nagranie będące rodzajem hybrydy muzyki klasycznej i progresywnego rocka, kompozycję gitarową, ale brakowało utworu progresywnego z prawdziwego zdarzenia. W kilka dni udało mu się jednak napisać brakującą muzykę: „Solid” (tytuł wziął się ze względu na zwarte brzmienie sekcji rytmicznej, które udało mu się bezbłędnie wykreować na swoich syntezatorach).

Trzeba podkreślić fakt, że na tym albumie Claudio Momberg po raz pierwszy przystąpił do tworzenia muzyki zupełnie sam, bez pomocy jakichkolwiek innych muzyków. „Mam nadzieję, że słuchanie tych utworów dostarczy odbiorcom tyle przyjemności, ile mi sprawiło ich tworzenie” – mówił w jednym z wywiadów i chyba ma prawo sądzić, że tak w istocie się stanie. Dlaczego tak myślę? Dlatego, iż „Dimensions” to wielobarwna i wielowymiarowa muzyka, która może przypaść do gustu licznym sympatykom instrumentalnego wirtuozerskiego grania pełnego epickiej przestrzeni i często zahaczającego o symfoniczny rozmach.

Cztery długie, wielowątkowe suity naznaczone są duchem prog rocka jakby żywcem wyjętego z lat 70. Układają się one w niebanalną, pełną ambicji, całość. Całość, z której Momberg, jako autor tego albumu, może z całą pewnością być dumny. 

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!