Jest 6 kwietnia 2012 roku. Do moich rąk trafia jeszcze ciepły produkt: „Devotion by Plotnicky” – album wydany przez Lynx Music (pozdrawiam Rysiu, pozdrawiam).
Kim jest ten tajemniczy Plotnicky? Pamiętacie zespół Crystal Lake i jego wokalistę Adama Płotnickiego? Tym razem Adam nagrywa drugi solowy album (pierwszy, „Inside”, recenzowaliśmy w Małym Leksykonie trzy lata temu – recenzja pod tym linkiem), „Devotion by Plotnicky” właśnie, który zawiera jedenaście kompozycji całkiem zgrabnie zaaranżowanych i bardzo przyjemnie przedstawiających muzyczne fascynacje Adama i jego ekipy.
Gatunkowo to bardzo rasowy artrockowy twór, mocno nasycony elektroniką. Twór w jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Płyta lirycznie i emocjonalnie jest bardzo pozytywnie naładowana. Kontakty międzyludzkie, codzienne relacje, wzloty i upadki, czyli po prostu życie – to wszystko inspiruje Adama. Jest na tej płycie bardzo przestrzennie i nowocześnie, elektroniczne brzmienia bardzo fajnie prezentują się w zestawieniu ze standardami, mamy tu przyjemnie brzmiące gitary i żywe (co ważne!) bębny. Z pewnością ten album zasługuje na szersze rozwinięcie skrzydeł zarówno pod względem muzycznym jak i w ogóle marketingowym. Bo to dobra produkcja, ciekawa propozycja dla każdego fana dobrego rocka. Wokalnie jest bardzo uczuciowo i oryginalnie (choć chwilami zbliżamy się w okolice grup Ultravox i Depeche Mode), a sam wokal Adama jest niezwykle interesujący, co jest niewątpliwym atutem całości. Adam odpowiedzialny jest też za teksty oraz partie syntezatorów. Oczywiście warto wspomnieć (trzeba nawet) o pozostałych muzykach biorących udział w nagraniu; Andrzej Neumann gra na basie i syntezatorach, Karol Szolz na solowej i akustycznej gitarze, Kamil Kluczyński na perkusji, a w chórkach udzielają się Karolina Płotnicka i Anna Płata.
Ta recenzja miała być krótka. Nie będę się więc rozpisywać. Polecam tę produkcję. Warto. Moim faworytem jest numer dwa: „Love”!!! Choć nie tylko to nagranie spodoba się Wam. Wiem to na pewno.