Norweska produkcja (grupy? projektu?) Pymlico zatytułowana „Inspirations” zawiera jedenaście utworów i została wydana jeszcze w 2011 roku. Jest to wydawnictwo w całości instrumentalne.
Na wstępie przedstawię muzyków biorących udział w nagraniu tej płyty: Arild Brøter- drums, keyboards, guitars, bass; Øyvind Brøter - Hammond organ, mellotron, keyboards; Julie Falkevik - grand piano; Mads Horn – guitars; Magnus Vinje – guitars; Mattias Krohn Nielsen - guitars; Andreas Sjo Engen – guitars; Tobias Bergstrøm – mandolin; Martin Hemli – bass; Øystein Sootholtet – bass; Fredrik Sydow Hage - alto sax; Nicolai Eckhoff - tenor sax; Hanne Brøter - flute; Vilde Badendyck – voice; Svein Brøter – percussion. Reasumując, muzyków jest czternastu, zatem konkretna materia musiała zostać stworzona. Czy aby na pewno tak się stało? Czytajcie dalej…
Do tej pory nazwa Pymlico nic mi nie mówiła, kompletnie nie kojarzyłem jej z nikim i niczym. A tu proszę, mamy zespół z Norwegii przedstawiający nową propozycję, nowe inspiracje. Arild Brøter – sądząc po zdjęciu zamieszczonym w książeczce - bardzo młody, multiinstrumentalista, doskonale grający na kilku zupełnie różnych instrumentach i autor całej muzyki zawartej na tym albumie, zaprosił swoich znajomych muzyków sesyjnych do nagrania tego właśnie krążka. Już od samego początku albumu muzyka jest niebagatelna, porywa i jest na wysokim poziomie technicznym, co mocno zachęca do dalszego słuchania i niecierpliwego oczekiwania, co też tam dalej będzie się dziać.
Pragnę zwrócić uwagę na tytuły utworów i potem zastanowić się nad muzyką przyporządkowaną do każdego z nich. Wybór zawsze jest idealny, każda nuta odzwierciedla lirykę kompozycji. Brawo! A wszystko to przy dźwiękach organów, saksofonu i dużej ilości różnorodnego rytmu i melodii. Mamy na albumie „Inspirations” mnóstwo wesołych dźwięków kojarzących się z cyrkiem, zabawnymi przedstawieniami, zupełnie jak na miejskim folkowym festynie. Po prostu cyrk na kółkach, w jak najlepszym wykonaniu – prawdziwy Cyrk Arena z Norwegii. Oj, wyobraźnia mnie ponosi. Gdyby taki projekt jak Pymlico jeździł z cyrkiem i podkładał muzę pod całe przedstawienie, wplatając w nie swoje kompozycje… Ciekawe mogłoby to być? Jest pomysł… Zaraz dzwonię do Arilda... ;-).
I jeszcze jedna sprawa, którą zauważyłem. To idealna precyzja nagrań, każdy układ rytmiczny kompozycji jest zagrany w sposób pedantyczny, a co za tym idzie wstawiony jest z wielką precyzją, dokładnością i dbałością o szczegóły, jak w szwajcarskim drogim zegarku. Jest to po prostu album zdyscyplinowany, bez niepotrzebnego chaosu. Fani grup Pink Floyd, Focus, Camel czy Anekdoten dostrzegą na tym krążku inspirację swoimi ulubieńcami, jednak działa to tylko na plus dla muzyków z Pymlico.
Jak dla mnie jest to doskonała propozycja i wstawię ją na półeczkę blisko swoich uszu. Niech inne norweskie zespoły czują się niespokojnie. Pymlico z Arildem Brøterem na czele już jest, pierwsze wyjście z mroku też już jest. Teraz miejmy nadzieję, że zespół zwróci uwagę potencjalnych wydawców i promotorów. I uda mu się zaistnieć w szerszej społeczności muzycznej. A jak wiadomo kraje skandynawskie, oprócz „biegaczek norweskich”, nie przepuszczą nikomu. Zespołów progresywnych mają równie dużo, co tras biegowych. Zatem panie i panowie z Pymlico, walczcie o swoją pozycję jak nasza Justyna!