Crow7 - Symphony Of Souls

Robert "Morfina" Węgrzyn

ImageNiemiecka solidna „krucza” jednostka zwana Crow7 - tak w jednym zdaniu można zdefiniować potencjał i charakter tego zespołu. Grupa przedstawia kolejną, trzecią już w swoim dorobku pełnowymiarową płytę, na której znajduje się aż 15 kompozycji, co daje w sumie blisko 80 minut muzyki. Zatem jest czym załatwić słuchacza, można albo go zmęczyć do bólu, albo uśpić, albo… faktycznie zainteresować. Minusem takich kolosów jest na pewno fakt, że wybór i powrót do utworu, który się podobał będzie nie lada wyzwaniem, głównie z powodu trudności w przebiciu się przez taki gąszcz muzyki. Jednak niemal każdy taki album potrafi zawierać kilka perełek, i tutaj mamy dokładnie z taką sytuacją do czynienia, chociaż trzeba dodać, że całość utrzymana jest na wyraźnym światowym poziomie, zarówno pod względem aranżacyjnym, produkcyjnym, wydawniczym czy lirycznym.

Kapela Crow7 album zatytułowany „Symphony Of Souls” nagrała w składzie: Jean "Janus Mantus "Kroberstein” (perkusja); Karsten "Seth Aban" Krause (gitara), Tommy "Gideon Vanth" Jarchow (gitara basowa), Frank "Corbin Eved" Tienemann (wokal, gitara, klawisze), Janine "Aladiah Leak" Wiesemann (wokal). Czterech pierwszych z wymienionych panów tworzy podstawowy trzon zespołu.

To, co prezentuje grupa, to utrzymany w umiarkowanych  tempach, spokojny i bardzo przystępny melodyjny heavy metal, z delikatną nutą power metalu  oraz od czasu do czasu pojawiającym się gdzieniegdzie powiewem orkiestrowo-symfonicznego rocka. Album jest długi, jednak wcale nie nuży, a jak wchodzi growl, to już całkiem zasnąć się nie da… Muszę przyznać, że to bardzo przebojowy materiał, lecz  ta przebojowość nie ma nic wspólnego z radosną plastikową nutą, jaką słyszymy na co dzień w komercyjnych stacjach radiowych. Zespół gra bardzo swobodnie i odnoszę wrażenie, że solidna konstrukcja, jaką udało im się zbudować, pozwala na nieokiełznane sceniczne szaleństwo. Przynajmniej takie obrazy mi się malują po wysłuchaniu tego krążka.

Na uwagę zasługują również kompozycje utrzymane w balladowym charakterze, są bardzo dobrze wyśpiewane. Nie słychać charakterystycznego niemieckiego akcentu w tekstach wykonywanych po angielsku. Nie ma też topornego „kwadratowego” grania. Jest właśnie tak, jak powinno być. Czasem drażni mnie growlowanie, nie zawsze pasuje po prostu do tej symfoniczno-metalowej stylistyki, zaburza harmonię utworów. Często jednak growle trafione są jak ulał, dlatego tutaj zwróciłbym większą uwagę na to, gdzie i jak umiejscawiać takie wstawki. Wokal, gitara solowa i klawisze są godne pochwały, gra na poziomie lepiej niż dobrym. Zespół doskonale wie, co robi i jaki efekt chce uzyskać. „Symphony Of Souls” to bardzo przyjemna płyta, której słucha się z ogromną radością. Aż chciałoby się, by w tym sztampowym świecie heavy metalu takie albumy jak ten stanowiły drogowskazy wytyczające drogę innym młodym twórcom specjalizującym się w tym gatunku. Zespół Crow7 potrafi grać ze sporym wyczuciem i finezją. A to ceniona cecha wśród twórców, nie tylko tego gatunku. Zapraszamy na koncerty do Polski!

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!