Thorne, Steve - Crimes & Reasons

Artur Chachlowski

ImageNowy album Steve’a Thorne’a. I właściwie wszystko jasne. To trwająca niespełna godzinę dawka solidnego pop/prog rocka bez większych zaskoczeń i niespodzianek. Kto zna dotychczasowy dorobek artysty (na łamach MLWZ pisaliśmy o jego albumach „Emotional Creatures”, „Emotional Creatures Part Two” oraz „Into The Ether”), ten doskonale wie czego się spodziewać po nowym albumie tego artysty. I nie zawiedzie się.

Płyta „Crimes & Reasons” to zestaw dziesięciu, w większości udanych piosenek, które nie wymagają jakiegoś szczególnego skupienia czy uwagi przy słuchaniu. To taki rodzaj muzyki, która dobrze wypada jako tło w trakcie domowego przyjęcia, w słuchawkach, gdy leży się na leżaku w ogrodzie i w trakcie jazdy samochodowej. I pewnie też w sali koncertowej. Podobnie jak na poprzednich płytach, Thorne zaprosił do nagrań znanych muzyków: Tony Levina (bg), Nicka d’Virgilio (dr), Gary Chandlera (g) i Boba White’a (dr). Z muzycznej emerytury powrócił też na chwilę Martin Orford, by zagrać kilka dźwięków na flecie w utworze „Everything Under The Sun”. Ale od razu powiem, że goście nie narzucają się. Nie wychodzą do pierwszego szeregu i, oględnie powiedziawszy, nie wnoszą dużej wartości dodanej do materiału przygotowanego przez Steve’a. Szczerze powiem, że gdybym nie przestudiował uważnie zawartości książeczki, to pewnie nieprędko wpadłbym na to, że wyżej wymienieni panowie pojawiają się od czasu do czasu na tym albumie. Steve gra właściwie na wszystkich instrumentach. Właściwie to nie zasiada tylko na krzesełku perkusisty, choć jak znam życie, na pewno słychać go grającego na licznych przeszkadzajkach.

„Crimes & Reasons” to w pełni autorska płyta. A co można powiedzieć o nowych utworach Steve’a Thorne’a? Ogólnie nie ma rewelacji, ale nie jest też źle. Zaskoczeniem może być próba zmierzenia się  z postpunkową („Fadeaway”), a nawet punkową („Already Dead”) stylistyką. Dla równowagi jest też coś dla progrockowych purystów: długi utwór (ponad 8 minut) „Distant Thunder” o wyraźnie epickim (świetna partia instrumentów klawiszowych) charakterze. To bardzo udane zamknięcie albumu i niewątpliwie jedna z najlepszych rzeczy, jakie w ogóle wyszły spod ręki Thorne’a. Inne wyróżniające się utwory to: „Making Pans” i „Moth To Flame” (zwracam uwagę na przepiękne solo na gitarze Gary’ego Chandlera), które powinny spodobać się miłośnikom dobrego pop rocka, na przykład takiego spod znaku Asii, Johna Wettona i Icon. Mamy też w tym zestawie łzawą (ale udaną!) balladę „Everything Under The Sun”, jest też interesująco brzmiący rockowy utwór „Modern Curse”. Jest też niestety kilka błahych piosenek („Bullets And Babies”, „Blue Yonder”), ale na szczęście giną one w (przeważającej) większości dobrego materiału.

„Crimes & Reasons” to łatwo przystępna, bezproblemowa, piosenkowa płyta. Takie też od czasu do czasu są potrzebne. 
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!