Wcale się nie dziwię, że wielu fanów Damiana Wilsona czeka na jego powrót wraz z nową płytą Threshold. Wprawdzie udanie zaprezentował się on już w tym roku z premierowym albumem „I Am Anonymous” grupy Headspace, ale warto wspomnieć przy okazji omawianego tu albumu nie tylko o jego możliwościach wokalnych, ale o tym czego można doświadczyć, a właściwie co można dosłownie poczuć za sprawą jego głosu.
Wydawałoby się, że po albumie „Images and Words” Dream Theater nie powstanie już nic, co pozwoli wzbudzić podobne emocje, a moim zdaniem „Extinct Instinct” jest pozycją dorównującą tej płycie. Być może nie na płaszczyźnie wirtuozerii muzycznej, ale w przestrzeni uczuć, których doświadczamy, a jednocześnie skrywamy na co dzień. A więc otwórzmy te drzwi codzienności, zajrzyjmy, co szepcze nam wymarły instynkt.
Już po wysłuchaniu pierwszych taktów „Exposed” czuć o czym śpiewa Damian, nim jeszcze wsłucha się w tekst. Niezwykle rozbudowana, wielowątkowa podróż nie ma bariery czasowej, jest dostępna tu i teraz. To nie tylko muzyka, to wachlarz emocji, który w pełni daje upust w utworze „Eat The Unicorn”. Emocje czyste i przeszywające, jakby on sam był tą emocją. Jego głos płynie i zamienia umysł w rzekę, wszystko rozpływa się, można słuchać tego bez końca. Kolejny, „Forever”, to tęsknota za bliską osobą. Niezwykle wzruszający utwór. Przejmujący wokal Damiana uzupełniają lekko patetyczne akordy gitar i klawiszy. Podniosłe fragmenty przenika urokliwa melodia. Za sprawą tych i kolejnych utworów odkrywamy potęgę własnych marzeń, siłę podświadomości, wiarę w to, że można wszystko. Mimo, iż wiele przeszkód na drodze, że świat nie jest taki, jak go sobie wyobrażaliśmy, ta muzyka pozwala zobaczyć tę drogę. Tak, to apel do naszego sumienia, do czystości doznań, do krainy naszych najskrytszych zmysłów, które kierują naszą nadzieją i wiarą. Muzyka i emocje z niej płynące tworzą linearną całość, pobudzone marzenia i wiara zmieniają nasze nastawienie do świata, a przez to ulepszają go. O tym śpiewa Damian. Niesamowite jest to, jak cały ten pejzaż, kalejdoskop muzycznych wrażeń zlewa się w jedną całość z tym, co dzieje się poza sensorycznym działaniem, spaja się właśnie z naszą podświadomością. Taki jest cały album. Niemalże doskonały.
Z całą pewnością materiał zawarty na „Extinct Instinct” jest kontynuacją „Wounded Land”. Mnogość barw, nadzieja i jednocześnie hołd dla metalu progresywnego czynią go albumem wybitnym.
Na zakończenie wrócę do utworu „Eat The Unicorn”, który moim zdaniem jest wizytówką, sztandarem płyty, przytaczając fragment jego tekstu: „Unicorn, so wild and free, balm my eyes, carry me home”...