W zamyśle Wojtka Szadkowskiego miał to być album innego zespołu. W przewrotnej wyobraźni lidera zespołu narodził się pomysł, by członkowie Collage wydali ten materiał pod innym szyldem. Z różnych powodów później postanowiono jednak, by „Safe” ujrzał światło dzienne jako album firmowany nazwą „Collage”. Pod wieloma względami jest on jakby kontynuacją pomysłów zamieszczonych na poprzedniej płycie. Tak jakby „Safe” był młodszym bratem „Moonshine”. Trochę spokojniejszym, bardziej zadumanym i kto wie czy nie jeszcze bardziej dojrzałym. A przy okazji, jak na razie, niestety ostatnim dziełem w dorobku zespołu. Chociaż w chwili wydania tego albumu nic na to nie wskazywało. Wręcz przeciwnie, po tak doskonałych utworach, jak „Eight Kisses” (fenomenalna, niekończąca się gitarowa solówka w wykonaniu Gila), „One Of Their Kind”, czy „This Time” mieliśmy prawo oczekiwać ciągu dalszego. Póki co, nie doszło do tego, choć Szadkowski w różnych wywiadach nigdy nie wykluczał możliwie szybkiej reaktywacji działalności grupy Collage. Czyżby te kompaktowe reedycje miały być przygotowaniem gruntu pod wielki powrót zespołu?...
Collage - Safe
, Artur Chachlowski