Galgano, John - Real Life Is Meeting

Artur Chachlowski

ImageJohna Galgano znamy od lat jako członka-założyciela amerykańskiej formacji Izz (najnowszy, tegoroczny album „Crush Of Night” recenzowaliśmy tutaj), a od niedawna także jako podporę projektu o nazwie I And Thou (o płycie „Speak” piszemy tutaj). W ostatnim czasie jego aktywność artystyczna zmaterializowała się jeszcze jednym ważnym wydarzeniem – premierą jego solowego albumu zatytułowanego „Real Life Is Meeting”.

Jak przystało na solowe przedsięwzięcie, John prezentuje na tym krążku nieco inne oblicze niż znane z jego dotychczasowej działalności. Muzyka na „Real Life Is Meeting” to raczej akustyczno-piosenkowe klimaty, choć włożone są one w rockowe ramy. W rezultacie otrzymujemy album dość płynny i jednorodny w swoim wymiarze, jednakowoż złożony z utworów bardzo różniących się stylem, instrumentacją i rozmiarami.

Jest na tej płycie zarówno miejsce na poprockową balladę „Bigger On The Inside”, jak i na 19-minutową suitę „1000”, znajdziemy tu bardzo liryczną i niepozbawioną autentycznego uroku piosenkę „This Is How It Happens”, jak i rozkrzyczany numer „Look Around”, jest tu też dwuczęściowa kompozycja tytułowa, której część druga sąsiaduje z króciutką, zaśpiewaną a’capella codą „Tihih Reprise”, jest wreszcie miejsce na dwie zaśpiewane anielskim kobiecym głosem (Laura Meade) piosenki „Lucky For Me” i „The Only Thing”, z których pierwsza to ślicznej urody ballada, a druga przypomina dźwiękowo-elektroniczny eksperyment.

Poza rozbudowaną i chyba odrobinę za długą kompozycją „1000” (trwa ona tyle, co w sumie cała reszta utworów na tej płycie) mamy do czynienia z krótkimi i, w większości wyciszonymi, utworami o spokojnym, semi-akustycznym stylu. To zatem stylistyka diametralnie różna od tej znanej z „zespołowych” albumów, na których mieliśmy okazję do tej pory słyszeć Johna Galgano. Choć powiedzieć, że nagrał on swój solowy album przy użyciu minimalnych środków i bez pomocy innych muzyków oraz, że nadał mu wyciszony charakter, byłoby nieprawdą. Do nagrania płyty „Real Life Is Meeting” zaprosił on bowiem dość liczne grono muzyków. Obok znanych z jego macierzystej formacji współpracowników: gitarzystów Paula Bremnera i Grega Meade oraz perkusisty Grega DiMicelliego, usłyszeć tu można kilku wokalistów (Laura Meade, Chris Baldini, Shawn Bishop) oraz kilku perkusistów (Brian Coralian, John Raimondo). Sam John Galgano gra na gitarach akustycznych, basie, instrumentach klawiszowych oraz oczywiście – jako człowiek obdarzony niezwykle miłym dla ucha głosem – śpiewa główne partie wokalne w większości utworów na płycie.

Album „Real Life Is Meeting” to ciekawostka, próba ukazania solowej twarzy muzyka, którego znamy już z jego innych, dobrze prosperujących progrockowych przedsięwzięć. Ciekawostka rzucająca odrobinę światła na solowe muzyczne zainteresowania tego artysty, które wprawdzie z progresywnym rockiem mają niezbyt wiele wspólnego, co wszakże nie przeszkadza nazwać ich ciekawymi, intrygującymi i dającymi się słuchać z prawdziwym zaciekawieniem.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!