Spośród fanklubowych płyt grupy Threshold najbardziej przypadł mi do gustu album „Wireless-Acoustic Sessions”. Zgodnie ze swoim tytułem jest to zbiór akustycznych kompozycji nagranych w styczniu 2003 roku w słynnym Thin Ice Studio. Składa się nań 10 utworów z pierwszych sześciu krążków Brytyjczyków. Dwoma wyjątkami są tracki „Seventh Angel” i „Conceal The Face”, które nie znalazły się nigdy w repertuarze studyjnym zespołu.
Najbardziej podobają mi się utwory pochodzące z płyt, na których wokalistą był Damian Wilson: „Consume to Live” („Wounded Land”) i „Part of The Chaos” („Extinct Instinct”) oraz nagranie „Innocent”, które w oryginale na „Psychedelicatessen” śpiewał Glynn Morgan. Są one ciekawie zinterpretowane przez Andrew McDermotta. Pozostałe utwory pochodzą z płyt „Clone”, „Critical Mass” i „Hypothetical”.
Myślę, że ten fanklubowy materiał z pewnością pokazuje inne oblicze zespołu. Bardziej balladowe i bardziej akustyczne. Nawet długie, rozbudowane utwory znane z płyt studyjnych, tutaj trwają przeciętnie od 4 do 5 minut. Akustyczne brzmienia użyte na „Wireless” urozmaicone są syntezatorowymi smyczkami. Niezwykle zwiewny charakter płyty może też przysporzyć zespołowi nowych fanów, bo w gruncie rzeczy są to… poprockowe piosenki. Jest to także ciekawa propozycja dla zatwardziałych miłośników grupy Threshold, bo ukazuje zupełnie inną, nieznaną dotąd, stronę twórczości zespołu. Myślę jednak, że zwolennicy progrockowych dźwięków, poszukujący długich, rozbudowanych kompozycji i nie znający dotąd dokonań zespołu Threshold, raczej nie mają tutaj czego szukać. Płyty można słuchać robiąc porządki w domu, doskonale sprawdzi się również podczas jazdy samochodem, jak i przy kolacji ze znajomymi.
„Wireless” to mocna pozycja w kolekcji każdego fana zespołu, jak i amatora dobrych poprockowych klimatów zagranych z wdziękiem, polotem, fantazją i na akustyczną nutę..