Psychic For Radio - Standing Wave

Kev Rowland

ImageShawn Gordon, nie dość, że jest ważną szychą w wytwórni ProgRock Records, to jeszcze zarządza stacją radiową Progrock.com. W jej bazie danych jest ponad 20 tysięcy utworów, które odtwarzane są losowo. Pewnego dnia Shawn wyszedł na spacer i w głowie zaczęła mu grać piosenka - „Cities”, autorstwa zespołu Henninga Pauly – Chain. Kiedy wrócił do swojego biura, nie dość, że ta sama piosenka grała w radio (jako jedna z 20 tysięcy!), to jeszcze była dokładnie w tym samym punkcie, co jego własny „wewnętrzny odsłuch”. Shawn zadzwonił do Henninga, żeby opowiedzieć mu o tym dziwnym zdarzeniu i usłyszał, że jest „radiowym medium” [„Psychic for the radio”]. Ten zbitek słów tak mu się spodobał, że postanowił tak samo nazwać swój muzyczny projekt.

Jak się okazuje, Shawn Gordon to nie tylko świetny menedżer, ale od kilku lat pisze muzykę. Po rozmowie z Henningiem Pauly, od słowa do słowa, Shawn postanowił zorganizować zespół, żeby nagrać swoje utwory, niektóre skomponowane nawet przed 30 laty, ale do dziś niewydane z powodu braku wolnego czasu. Zatrudnił Henninga i razem udało im się zmobilizować wielu muzyków do pracy nad albumem „Standing Wave”. Po pięciu latach przygotowań otrzymujemy właśnie rezultat tej pracy.

Ze względu na długi czas nagrywania płyty oraz sporą ilość gości obecnych przy nagraniach, nie dziwi fakt, że album „Standing Wave” to raczej kompilacja piosenek niż materiał stanowiący o stylistycznej odrębności grupy, ale dla mnie to nie jest problem, jeśli utwory są tak dobre jak tutaj. Gdy pierwszy raz usłyszałem „She Knows”, z delikatną gitarą akustyczną, cudownymi dźwiękami fortepianu oraz fletu (uwaga, gra na nim Martin Orford! – czy przypadkiem nie czas na kolejną solową płytę?), które wnoszą do utworu dobry nastrój. Śpiewa Todd Plant (Cryptic Vision) i wypada wprost idealnie. Na swój sposób utwór ten przywodzi na myśl takie klasyki, jak „Entangled” czy „Mad Man Moon”, ale bardziej chodzi tu o atmosferę niż o samo brzmienie. Jak w przypadku wszystkich nagrań na tej płycie, produkcja jest znakomita (niczego innego bym się nie spodziewał po przedsięwzięciu, w które zaangażowany jest Henning), a aranżacje są równocześnie proste i skomplikowane. Peter Matuchniak gra wspaniałe solo w hackettowskim stylu. Mógłbym słuchać tej piosenki przez cały dzień, ma w sobie to „coś”. A jak brzmi reszta albumu?

Henning to świetny gitarzysta, co potwierdzi każdy, kto słyszał którykolwiek z jego albumów, tak więc wielość wspaniałych riffów (wraz z partiami basowymi w wykonaniu syna pomysłodawcy całości - Milesa Gordona) w poszczególnych utworach nie jest żadną niespodzianką. Podobnie jak fakt, że miejscami album staje się bardziej „rockowy” niż zaakceptowałoby to wielu entuzjastów czystego prog rocka. Fakt, trudno tę muzykę jednoznacznie zaklasyfikować do konkretnego gatunku: miejscami brzmi jak Genesis, miejscami jak OSI, ale w tym wszystkim chodzi przede wszystkim o tworzenie dobrych nagrań. I nie powinno to nikogo dziwić. Jednak co dziwić powinno, to wybór utworu, który został na płycie „Standing Wave” skowerowany…

Mój pogląd na covery jest taki, że jeśli artysta stara się dokładnie powielić oryginał, to takie nagranie jest stratą czasu dla wszystkich, jednak kiedy ktoś stara się zrobić coś nowego, wtedy zamieniam się w słuch. Pomysł na „School’s Out” w wydaniu Shawna Gordona brzmi jak spotkanie Nine Inch Nails z Alice Cooperem; ciężkie, industrialne i doskonale wyprodukowane. Bill Berends z grupy Mastermind zapytał Shawna, czy ten potrzebuje ostro brzmiących gitar i słuchając tego nagrania, nie mamy wątpliwości, co Shawn odpowiedział. Nowoczesna wersja „School’s Out” brzmi tak jakby Hawkwind i Poisoned Electric Head wspólnie konspirowali, żeby wydać na świat tę bestię i oto co wyszło.

W efekcie trzymujemy więc trochę progresywny, trochę industrialny i bardzo komercyjny (w dobrym tego słowa znaczeniu) album wypełniony wspaniałymi utworami, wieloma niespodziankami i fantastycznymi popisami w wykonaniu plejady różnych muzyków (z tych bardziej znanych, obok wymienionych już powyżej Orforda, Planta, Matuchniaka, Pauly’ego i Berendsa, Shawnowi udało się zaprosić też Randy George’a z Ajalon i zespołu Neala Morse’a, a także Carla Westholma z Carptree) i wokalistów (śpiewają Todd Plant, Rick Livingstone, Adrian O’Shaughnessy oraz Maya Haddi Zebley, która prezentuje swoje przeogromne umiejętności w dwóch zamykających płytę „Standing Wave” utworach: „Get Me Out Of Here” i „How To Go On?”), z których każdy do całości wnosi coś od siebie. Mogę zagwarantować, że im więcej się słucha tej muzyki, tym bardziej przemawia ona do słuchacza. Zastanawiam się tylko, czy w nawale pracy związanej z wytwórnią i stacją internetową Shawn znajdzie czas, by nastąpił ciąg dalszy, a jeżeli tak, to czy będziemy musieli czekać kolejne pięć lat na następne wydawnictwo autorstwa szefa ProgRock Records?

Translated: Katarzyna Chachlowska
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!