Początkowo nie wierzyłem, że jeden człowiek jest w stanie nagrać tak doskonale brzmiącą płytę. Mark Costoso, bo to on właśnie ukrywa się pod pseudonimem Cos, we własnym domowym studiu nie dość, że zagrał na wszystkich instrumentach, to jakże pięknie zrealizował i wyprodukował materiał wypełniający płytę „The Turning Around”. Długimi chwilami brzmi ona tak, jakby grał wieloosobowy zespół. Najlepiej prezentują się utwory pełne epickiego rozmachu, jak 10-minutowa „Nolita”, tytułowy „The Turning Around”, czy „This TV Show”. Nieźle słucha się też nastrojowych, niemal przebojowych nagrań „My Angel”, czy „Your Name”. Wprawdzie im bliżej końca płyty, tym bardziej daje się odczuć, że Markowi zaczyna brakować pomysłów, ale i tak ogólna ocena tego albumu zdecydowanie przewyższa statystyczną średnią. Gdybym nie wiedział z jakiego kraju pochodzi ta muzyka, to już po kilku minutach nie miałbym problemów ze stwierdzeniem, że produkt na wskroś amerykański. W muzyce Cos, a właściwie w aranżacjach i produkcji poszczególnych utworów wyraźnie słychać elementy znane chociażby z płyt The Journey, Boston, czy REO Speedwagon. Chociaż niekoniecznie akurat te zespoły stanowiły inspirację dla muzyki wypełniającej program tej płyty. Tej doszukiwałbym się raczej w dokonaniach Eloy, czy Pink Floyd. Z pewnością album ten nie trafi idealnie w gusta hardcorowych wyznawców metalowej muzyki, czy ortodoksyjnych fanów bezkompromisowej odmiany rocka progresywnego. Ale sympatycy melodyjnego soft rocka, czy charakterystycznego miękkiego, melodyjnego amerykańskiego brzmienia odkryją na „The Turning Around” wiele miłych im uszom klimatów.
Cos - The Turning Around
, Artur Chachlowski