Historia włoskiego zespołu SoulenginE jest stosunkowo krótka. Założyli go panowie Ettore Salati (g) i Fabio Mancini (k), kiedy to przed 5 laty opuścili szeregi popularnej w naszym kraju grupy The Watch. Ich grę można było usłyszeć na albumach „Vacuum” (2004), „Live Bootleg” (2006), „Primitive” (2007) i „Live” (2008) (choć nie na wszystkich występowali razem). Gra w zespole Simone Rosettiego oscylującego na pograniczu genesisowskiego cover bandu nie była szczytem marzeń obu panów i, po dokooptowaniu dwóch muzyków: Giacomo Paciniego (dr) i Nando de Luca (bg), założyli własny band, któremu nadali nazwę SoulenginE.
Ich pierwszym przedsięwzięciem było nagranie utworu „Rain Flower” na składankę zawierającą muzykę młodych włoskich grup rockowych. Utworem tym zwrócili na siebie uwagę menadżerów firm Colossus i Musea, którzy zaprosili SoulenginE do zamieszczenia jednego nagrania na tematyczną kompilację „Dante’s Purgatoria”. Wybór padł na utwór „Polheim”, który otwiera także debiutancki pełnowymiarowy krążek zespołu zatytułowany „Mind Colours”. Kto zna specyfikę albumów wydawanych w kooperacji Colossus/Musea, ten wie, że podstawowym ich założeniem jest, że zaproszone zespoły mają grać na tradycyjnych instrumentach z lat 70., a wykonywane przez nich utwory mają być zaaranżowane w taki sposób, by nawiązywały wprost do korzeni muzyki rockowej sprzed czterech dekad. Tak właśnie brzmi nagranie „Polheim”, tak zresztą brzmi reszta utworów wypełniających debiutancki album Włochów.
Grupa SoulenginE gra w przeważającej mierze instrumentalną muzykę (są od tego dwa odstępstwa – utwory „Down The Street” i „Asleep”, które śpiewa zaproszony w charakterze gościa Joe Sal, i od razu zaznaczę, że są to dwa… najsłabsze punkty programu tego wydawnictwa), będącą wypadkową muzycznych wpływów i inspiracji dwójki liderów SoulenginE. A ich lista jest wyjątkowo długa: progresywny rock, jazz, fusion, psychodelia, a nawet muzyka klasyczna. Wszystko to osadzone jest w bogatym i gęstym aranżacyjnym sosie, którego nuta utrzymana jest w klimacie lat 70. Co więcej, we wszystkich dźwiękach składających się na 9 utworów stanowiących program płyty „Mind Colours” usłyszeć można prawdziwą wirtuozerię muzyków tworzących zespół, a także ich dbałość o to, by ich gra nie była zwykłą „sztuką dla sztuki”, a wypełniona była emocjami i wysokim stopniem melodyjności.
Gdybym miał porównać to, co usłyszałem na albumie „Mind Colours” z twórczością konkretnych, znanych powszechnie wykonawców, to wskazałbym na zespoły Brand X, SBB, Mahavishnu Orchestra i trio Emerson Lake And Palmer. Myślę, że liczne interakcje jazzu i rocka, genialne partie organów Hammonda i melotronu, erupcje gitarowych riffów i natchnionej, a zarazem finezyjnej pracy sekcji rytmicznej w wykonaniu członków grupy SoulenginE pozwalają na to, by ich twórczość porównywać, oczywiście przy zachowaniu odpowiednich proporcji, z dokonaniami wymienionych wyżej legend. Jestem przekonany, że muzyka tych wymienionych wyżej słynnych grup była prawdziwym drogowskazem dla SoulenginE w trakcie komponowania i nagrywania materiału na płytę „Mind Colours”. To słychać.