Akustyczny występ zespołu Hey cieszył się tak ogromną popularnością, że organizator zorganizował dodatkowy koncert, na który także przyszło bardzo wielu fanów, a na sali Kijów Centrum pozostały tylko pojedyncze wolne miejsca. Wcześniej słyszałem Kasię Nosowską i resztę jedynie w wersjach studyjnych poszczególnych utworów oraz na jednym z wczesnych koncertów z okresu 1993/94. Akustyczne wcielenie Hey znałem tylko z nagrania „Moja i twoja nadzieja”.
Teraz przyszła wreszcie pora, by usłyszeć kapelę w pełnym wydaniu akustycznym. Grupie towarzyszyło kilku dodatkowych muzyków, podobnie jak to było na koncercie Kayah Transoriental Orkiestra. Mieliśmy przyjemność widzieć i słyszeć tak rzadko spotykane instrumenty, jak sitar czy gitara Dobro (gitara rezofoniczna). Ponieważ słabo znam twórczość Hey, to dla mnie występ ten momentami się dłużył. Całą imprezę rozpoczął utwór „Fate”, potem zagrano „Dreams” z debiutanckiej płyty. Dziesięć lat temu ten utwór robił niesamowite wrażenie na słuchaczach, wersja akustyczna okazała się być równie interesująca. W repertuarze występu znalazły się zarówno utwory z ostatniego albumu, jak też wcześniejsze pozycje. Kasia Nosowska szybko nawiązała kontakt z publicznością, ale koncert do pewnego momentu ciągnął się w czasie i jak dla mnie momentami było trochę nudnawo. Myślałem, że tak już będzie do końca, stało się jednak inaczej. Bliżej końca głównej części koncertu Kasia zaserwowała nam opowieść o jej przyjaźni z dziewczyną, która trwa od „epoki Gierka” (jak wynikało z opowieści, jej rodzice znali się z rodzicami Kasi).
Po tej dłuższej opowieści biograficznej na scenie pojawił się jeden z gości specjalnych w osobie Agaty Kuleszy – to właśnie owa przyjaciółka Kasi od najmłodszych lat. Agata wzięła do ręki ukulele i razem z grupą wykonała „Teksański”. I nie był to absolutnie koniec niespodzianek. Wkrótce potem na scenę wkroczyło trio grające na różnych dziwnych instrumentach. W tym konkretnym przypadku artystom za instrumenty posłużyły… odwrócone plastikowe wiadra. Doszło też do zabawnego incydentu, gdy Agata miała zagrać na tamburynie, a potem, gdy ktoś z zespołu miał na moment z nią zatańczyć. Zabawne były też niektóre zapowiedzi wokalistki Hey. Właściwie to od „Teksańskiego” koncert stał się dużo ciekawszy. Jego główną część zakończyło nagranie „Mru mru”.
Potem zespół wyszedł na scenę w dość rozbudowanym składzie i zagrał dwie kompozycje: „Stygnę” i „Zazdrość”. Na koniec jedna z osób z publiczności wręczyła kwiaty Kasi i Agacie. Tym oto miłym akcentem zakończył się akustyczny festiwal w Kijów Centrum w Krakowie.