Hamadryad - Live In France 2006

Artur Chachlowski

ImageDwa spektakularne sukcesy w postaci studyjnych albumów „Conservation Of Mass (2001) oraz „Safe In Comformity” (2005) przyniosły kanadyjskiej formacji Hamadryad sporą popularność w świecie progresywnego rocka. Szczególnie pierwszy z tych albumów okazał się sporym wydarzeniem, zapewne ze względu na ewidentne nawiązania do atmosfery znanej z płyt grupy Yes. Działo się tak w głównej mierze za sprawą niezwykle uzdolnionego, obdarzonego ciekawym „andersonowskim” głosem Jocelyna Beaulieu, który jednak opuścił zespół tuż po płytowym debiucie. Jego miejsce za mikrofonem zajął basista Jean-Francois Desilets. Jego wokal, aczkolwiek trudno mu cokolwiek zarzucić, już nie jest tak oryginalny jak głos jego poprzednika. Pewnie dlatego płyta „Safe In Conformity” nie została odebrana z równym entuzjazmem jak płytowy debiut. Niemniej jednak swoim efektownym, bezkompromisowym stylem ten pochodzący z Montrealu zespół zyskał sobie sporą sympatię dużej grupy fanów muzyki art rockowej po obu stronach oceanu.

Występ zespołu Hamadryad na ubiegłorocznym festiwalu Crescendo w miejscowości Saint-Palais-Sur-Mer na zachodnim wybrzeżu Francji stał się pretekstem do podsumowania pierwszego etapu działalności grupy. Stąd też pomysł wydania na płycie kompaktowej zapisu tego występu. Na jednym, trwającym 77 minut krążku znalazło się 11 utworów, które stanowią ciekawy przekrój przez dotychczasowy dorobek grupy Hamadryad. Z jednej strony demonstrują słuchaczom, którzy znają studyjne płyty zespołu, jak prezentuje się on na żywo dokonując przeglądu swoich najlepszych kompozycji w wersji live, a z drugiej – szczególnie dla słuchaczy, którzy nie znają dorobku Hamadryad – stanowią doskonały wstęp do twórczości tego zespołu. Zespół naprawdę gra dobrze, prezentując żywy i dynamiczny show. Dźwięk jest idealnie czysty, a poszczególne kompozycje, choć zasadniczo nie odbiegają od swoich studyjnych pierwowzorów, układają się w miłą dla ucha mozaikę prog rockowych dźwięków naprawdę wysokiej klasy.

No właśnie, dźwięków… Godna podkreślenia jest ich jakość. Nagrania zrealizowano wręcz perfekcyjnie (produkcją zajął się sam Michel St-Pere znany z grupy Mystery) bez wyciszeń pomiędzy utworami, dzięki temu osiągnięto efekt ciągłości i doskonałego oddania rzeczywistej logiki koncertu wraz z żywymi interakcjami zgromadzonej przed sceną publiczności. Z reguły materiał muzyczny grany w trakcie koncertów wypada ostrzej i bardziej surowo niż na płytach studyjnych, ale w przypadku „Live In France 2006” jakby tego w ogóle nie było słychać. Duża w tym zasługa muzyków tworzących Hamadryad. Znakomicie spisują się oni na estradzie. Wymieńmy zatem ich nazwiska. Obok wspomnianego przeze mnie śpiewającego i grającego na gitarze basowej Jean-Francois Desiletsa na scenie występują bracia Denis (gitary) i Yves (perkusja) Jalbert, a także nowy klawiszowiec w zespole, Sebastien Cloutier. Ich występ tryska energią i pokazuje, że Hamadryad znajduje się naprawdę w wysokiej formie. Dobrze to wróży na przyszłość, gdyż z tego co wiem, to w tych dniach zespół wkracza do studia, by nagrać swój trzeci studyjny album.

www.unicorndigital.com

MLWZ album na 15-lecie Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku