Miniony rok był dla Billy Sherwooda niesamowicie intensywny. Po śmierci Chrisa Squire’a dołączył on do koncertowego składu Yes i wygląda na to, że zadomowił się w tej legendarnej formacji na dłużej. W listopadzie wydał solową płytę „Citizen”, w nagraniu której pomagały mu czołowe postaci progresywnej sceny rockowej (m.in. Steve Hackett, Steve Morse, Geoff Downes, Patrick Moraz, Jordan Rudess i Rick Wakeman). No i niedawno wypuścił na rynek kompilacyjny album zatytułowany „Collection”.
Oferowany jest on poprzez specjalną stronę internetową, na której w świątecznej ofercie można ją nabyć razem ze wznowioną na CD płytą „Divided By One” (małoleksykonowa recenzja tutaj) za jedyne 18,95 GBP.
Album „Collection” dokładnie ukazuje to, jakim Sherwood jest muzykiem: samowystarczalnym, grającym na wszystkich możliwych instrumentach, z głową pełną pomysłów oraz niesamowitą lotnością i umiejętnością wprowadzania w życie nawet najbardziej zawiłych i karkołomnych partii instrumentalnych w prosty i dość przejrzysty sposób. No i dodatkowo jest on też nienajgorszym wokalistą. Taki jest Billy Sherwood i jego muzyka. Myślę, że ta godzinna kompilacja jest niezłym wstępem do poznania poprzednich solowych płyt tego artysty. Spośród siedmiu utworów stanowiących podstawowy program kompilacji każdy reprezentuje inną płytę naszego bohatera. Tak więc ci, którzy nie znają jego solowego dorobku mają w postaci „Collection” możliwość zaobserwowania jak ewoluowała twórczość artysty, a następnie sięgnięcia po którąś konkretną płytę. Ale i ci słuchacze, którzy dobrze znają solowy dorobek Sherwooda także powinni się zainteresować tym wydawnictwem. Dlaczego? Otóż, w sekcji z bonusami są dwa dodatkowe utwory. Jeden to niewydana nigdy wcześniej kompozycja „Dark To Light”, a drugi to cover piosenki Stinga pt. „I Hung My Head”. I kto wie czy to właśnie nie one stanowią największą atrakcję tego albumu?...