Nie tak dawno temu przedstawialiśmy na naszych małoleksykonowych łamach płytę „1994” fińskiego muzyka Anthony’ego Rausku. Anthony to prawdziwy człowiek-orkiestra, który komponuje, pisze teksty, gra na wielu instrumentach oraz śpiewa. Tak właśnie było w przypadku recenzowanej przez nas płyty, tak jest i teraz w przypadku jego nowego krążka zatytułowanego „Life On Earth”.
O ile tamten album zawierał piosenki skomponowane przez naszego bohatera wyłącznie w 1984 roku, które pierwotnie na długie lata trafiły do szuflady i dopiero wtedy, po wcześniejszym nagraniu ich na nowo, ukazały się na płycie, to album „Life On Earth” wypełniają utwory pochodzące z lat 1985–2018. To piosenki, które nie były dotąd wykorzystane, w pewnym stopniu nawet zapomniane, a w niektórych przypadkach niedokończone. Łączy je jedno: autorem muzyki i słów (poza kilkoma wyjątkami, gdzie teksty napisała żona Anthony’ego, Marie) jest Rausku.
Postanowił on nadać nowego życia tym już dawno skomponowanym utworom. Jest ich w sumie osiem. Rausku grając znowu na wszystkich instrumentach (łącznie z saksofonem) nagrał je na nowo, opatrzył nowym masteringiem i teraz są one dostępne na płycie „Life On Earth”. Stanowią one więcej niż przyzwoicie prezentujący się zestaw dobrych rockowych numerów utrzymanych w gęstej atmosferze i opatrzonych całkiem fajnymi melodiami. Do wyróżniających się należy niewątpliwie „Misty Night” - sześciominutowa kompozycja powstała w 1985 roku, lecz słowa do niej Anthony dopisał dopiero przed kilkoma miesiącami. Innym przykładem jest obdarzony bardzo nośnym motywem instrumentalnym „Trapped”. W ogóle trzeba przyznać, że w kompozycjach Rausku jest spory potencjał. Nic dziwnego, że płyta „Life On Earth”, choć bliżej jej do dema, a jej brzmienie jest wyjątkowo płaskie, to w sumie jest dobrze słuchającym się wydawnictwem pełnym dobrze prezentującego się materiału muzycznego. Na pewno pomogłaby mu lepsza produkcja, nieco więcej sonicznej przestrzeni oraz kilka dodatkowych efektownych solówek. Rausku, choć po mistrzowsku gra na przeróżnych instrumentach, z pewnością mistrzem w finezyjnym wykorzystaniu ich możliwości nie jest. Myślę, że fajnie by było, gdyby Anthony Rausku zebrał wokół siebie kompetentnych muzyków i trzecią płytę ze swoim repertuarem skomponowanym już po 2018 roku, nagrał wraz z nimi w dobrym studiu pod czujnym okiem dobrego producenta. Czuję, że mógłby wyjść z tego całkiem niezły album.