Niedawno przedstawialiśmy nowy album Banco Del Mutuo Soccorso pt. „Transiberiana” i do głowy by mi nie przyszło, że zaledwie kilka dni później omawiać będziemy nową płytę innej legendy włoskiej szkoły progresywnego rocka – Le Orme. Płyta zatytułowana „Sulle Ali Di Un Sogno” („Na skrzydłach snu”) jest już na rynku, ale czy to faktycznie nowość?... Istotnie, została ona nagrana niedawno, ale zawiera tylko dwie premierowe piosenki: „La danza di primavera” i „Un altro cielo”. Pozostałe dziewięć utworów albumu to nowe wersje starych utworów z bogatego katalogu zespołu, począwszy od albumu „Collage” z 1971, aż po płytę „ClassicOrme” z 2017 roku.
W składzie Le Orme AD 2019 wciąż funkcjonuje perkusista Michi Del Rossi - aktualnie jedyny członek-założyciel grupy oraz klawiszowiec Michele Bon z późniejszej reinkarnacji zespołu. Oprócz ich mamy tu również śpiewającego basistę Alessio Trapellę oraz gitarzystę Ivana Geronazzo. To podstawowy skład zespołu. Dwoje innych wokalistów: Francesca Michielin i operowy tenor Eero Lasorla (każde z nich śpiewa w jednym utworze) oraz legendarny skrzypek David Cross (gra aż w sześciu utworach) dopełniają całości i trzeba przyznać, że ta mieszanka młodości z doświadczeniem wypada na „Sulle Ali Di Un Sogno” wyjątkowo udanie.
Pomimo tego, że album nie oferuje dużo premierowej muzyki, trudno oprzeć się prawdziwemu urokowi brzmienia grupy Le Orme. Słychać w nim typowo włoski liryzm i melancholię, wyeksponowane piękne melodie oraz delikatne harmonie, którymi album jest napakowany od początku do samego końca. I chociaż krążek „Sulle Ali Di Un Sogno” zawiera materiał obejmujący przekrój przez ostatnie pięćdziesiąt lat, to zespół oferuje na nim bardzo spójne, silnie zorientowane na muzykę klasyczną aranżacje, które w połączeniu z włoskimi tekstami stają się zjawiskiem jedynym w swoim rodzaju. To właśnie dlatego długimi chwilami wydaje się, że słuchamy albumu bardziej z klasyczną, niźli rockową muzyką.
Nawet jeżeli nazywanie „Sulle Ali Di Un Sogno” ‘nowym albumem Le Orme’ może być nieco naciągane, to nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia z udanym wydawnictwem, po które naprawdę warto sięgnąć. W przeciwieństwie do wspomnianego wcześniej albumu formacji Banco Del Mutuo Soccorso, nie jest to próba powrotu do czasów świetności z wczesnych lat działalności grupy, ale raczej chęć utrzymania starszej muzyki przy życiu także i dzisiaj, po latach, po lekkim jej odkurzeniu, odświeżeniu i podaniu składających się na nią kompozycji do oceny przez nową generację słuchaczy, którzy – pewnie podobnie jak ja – przynajmniej w kilku przypadkach będą mieli okazję usłyszeć je po raz pierwszy w życiu.