IQ - Ever

Kev Rowland

Minęły cztery lata od wydanego w 1989 roku albumu IQ „Are You Sitting Comfortably?”. Powrót do składu oryginalnego wokalisty Petera Nichollsa oraz z przystąpienie do IQ byłego basisty grupy Ark, Johna Jowitta, spowodował, że „Ever” była płytą, na którą z niecierpliwością oczekiwało wielu fanów.

Utwór otwierający „The Darkest Hour” zachwyca już od samego początku, kiedy John i Paul kładą podstawy dla szaleńczej interakcji między Martinem i Mike'em. Gdy już w pełni przykują uwagę odbiorcy, łagodnie przestawiają utwór w lżejszy tryb, a charakterystyczny głos Petera przejmuje kontrolę nad całością. Wokalne harmonie są tu w centrum uwagi, jest tu też wystarczająco dużo zmian nastrojów, stylów i tempa, aby zadowolić każdego progrockowego odbiorcę, a jednocześnie jest to po prostu świetna piosenka, która jest też w stanie zainteresować zwykłego słuchacza. Gdy pierwszy raz odtwarzałem ten krążek pomyślałem sobie, że jeśli wszystkie utwory będą choć w połowie tak dobre, to płyta „Ever” będzie wielkim sukcesem IQ. No i tak właśnie się stało.

Utwór „Fading Senses” zaczyna się od delikatnych gitar akustycznych i subtelnych klawiszy, które pozostawiają dużo przestrzeni na śpiew Petera. Jest to piękna ballada wspomagana dźwiękiem inspirującego bezprogowego basu. Podzielona jest ona na dwie części, a druga z nich jest znacznie potężniejsza instrumentalnie.

„Out of Nowhere” to mój ulubiony utwór na albumie. Mike świetnie riffuje na gitarze, a cały zespół pokazuje, jak wspaniale może brzmieć dobrze dysponowany zespół progresywny. Jeśli lubisz rock ze świetnym warsztatem muzycznym i wybitnymi wokalami, od razu pokochasz ten utwór, jest świetny!

„Further Away” jest znacznie bardziej delikatny i oparty na brzmieniu instrumentów klawiszowych, ukazując emocjonalną stronę twórczości IQ. Delikatnie przygotowywany jest punkt kulminacyjny, w którym nagle gitara i bas zaczynają riffować, zapewniając Martinowi głęboką przestrzeń, aby mógł on sugestywnie zagrać swoją wyborną klawiszową partię. Nagle kompozycja ta przekształca się w dynamiczny rockowy numer i wciąż się zmienia, łączy i rozwija w sposób płynny i spójny, utrzymując zainteresowanie słuchacza aż do samego końca.

„Leap of Faith” to znów mocniejszy utwór, ale ze względu na swoją melodykę jest bardzo łatwy w odbiorze i do przyswojenia już podczas pierwszego przesłuchania. Połączony z nim finałowy utwór „Came Down” utrzymany jest w hymnowym stylu. Mnóstwo w nim harmonicznych wokali i wciąż dużo miejsca na niemal hipnotyczną gitarę.

Tak więc, na „Ever” otrzymujemy sześć kompozycji pełnych czystego i niezakłóconego blasku. To prawdziwe progrockowe arcydzieło, a zarazem wspaniała kolekcja różnych stylów i nastrojów, ale co najważniejsze, wszystkie zawarte na nim utwory są po prostu świetne. Wiem, że wielu z was doskonale zna ten album, ale jeśli nie, to serdecznie polecam.

 

Tłumaczenie: Marcin G.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok