Barock Project - Seven Seas

Katarzyna Chachlowska

Włoski zespół Barock Project, grający mieszankę rocka progresywnego z elementami jazzu oraz muzyki klasycznej, ze wskazaniem na aranżacje “barokowe”, co obok wpadających w ucho melodii stanowi jego wizytówkę w zasadzie od początku istnienia (w końcu nazwa grupy nie jest przypadkowa), powraca właśnie z nową porcją muzyki!

Zespół powstał w 2003 roku pod wodzą klawiszowca Luki Zabbiniego, który dzisiaj, 16 lat i 6 albumów później wciąż jest głównym kompozytorem zespołu. O Barock Project w progresywnym świecie zrobiło się głośniej w 2012r., kiedy wydali swój trzeci (a pierwszy na którym śpiewali po angielsku) album („Coffee in Neukolln”). W kolejnych latach zespół przeszedł kilka przetasowań personalnych, by w końcu ukonstytuować się w składzie: Luca Zabbini (k), Eric Ombelli (dr), Marco Mazzuoccolo (g), Francesco Caliendo (b), Alex Mari (v). W tym składzie wiosną 2017 roku weszli do studia i nagrali album “Detachment”, który myślę, że na dłużej zapadł w pamięć fanom progresywnej muzyki (a kto go przegapił, powinien koniecznie nadrobić zaległości). Przez ostatnie miesiące wielokrotnie wracałam do tej muzyki, z każdym odsłuchem mocniej czując, że jest to nie tylko muzyka przyjemna, melodyjna i wpadająca w ucho, ale i bardzo pozytywnie wyróżniająca się na tle innych progresywnych wydawnictw.

Minęły dwa lata, nastała jesień 2019 roku, a wraz z nią premiera najnowszego albumu Włochów. Po “Detachment” moje oczekiwania były ogromne. Czy zespół im sprostał?

Nowy album “Seven Seas” to zbiór 11 utworów, w większości długości “piosenkowej” (krótkie, jak na standardy progresywnego rocka, a więc trwające 4-6 minut). Są też trzy dłuższe kompozycje, w tym jedenastominutowy utwór “Hamburg”, w którym czasu jest akurat tyle, by zespół pokazał pełnię swoich możliwości - mamy tutaj piękne solo gitarowe, harmonie wokalne (bardzo przyjemny wokal), charakterystyczne partie zagrane na pianinie, przywołujące skojarzenia z koncertem organowym muzyki barokowej, a przede wszystkim wpadające w ucho melodie. Bo to właśnie chwytliwe melodie są tym, co moim zdaniem stanowi o sile muzyki Barock Project. Wystarczy jedno przesłuchanie takich utworów jak delikatny “A Mirror Trick”, bardzo urozmaicone “Ashes” i “Cold Fog” czy też kończący płytę “The Ones”, by melodie chodziły nam po głowie przez kilka kolejnych godzin.

Kilka momentów na płycie było też zaskoczeniem - jak choćby następujący po bardzo klimatycznym, wprowadzającym w nastrój niepokojącej opowieści otwierającym płytę utworze tytułowym, utwór numer dwa pt. “I Call Your Name”, który… w zasadzie ma niewiele wspólnego z delikatnym pianinem i barokowym klimatem - trochę bliżej mu do koncertowego/stadionowego hitu na rozruszanie publiczności, ale na pewno nie można mu odmówić chwytliwości. Podobne odczucia wywołała u mnie końcówka płyty z nieco niepasującymi moim zdaniem do klimatu płyty przebojowym “I Should Have Learned To” oraz z lekko jazzującym “Moving On”.

Ale przecież to właśnie różnorodność była charakterystyczną cechą muzyki barokowej i tak samo jest znakiem rozpoznawczym Barock Project. Mnóstwo jest na tym albumie momentów, które wywołają uśmiech na twarzy fana progresywnego rocka, zwłaszcza tęskniącego za brzmieniem lat 70., bo ten klimat muzycy z Barock Project starają się przywołać. Nie jest to jednak z pewnością bazowanie na czystej nostalgii i odgrzewanie starych schematów, a zaaranżowanie ich na swój własny oryginalny sposób.

Warto poświęcić jeszcze kilka słów gościom pojawiającym się na tym albumie. Po pierwsze, w kończącym płytę utworze „The Ones” wokalizę wykonuje Durga McBroom, która występowała z Pink Floyd podczas koncertów promujących płyty „A Momentary Lape Of Reason” i „The Division Bell”. Drugą postacią znaną fanom prog rocka jest Peter Jones, klawiszowiec zespołu Camel, który z Barock Project współpracował już na poprzednim albumie. Tym razem jednak nie wykonywał partii klawiszowych, lecz napisał tekst do jednego z najdłuższych utworów na płycie („Cold Fog”).

Album “Detachment” z 2017 roku wprowadził Barock Project do grona zespołów, z których muzyką koniecznie powinien zapoznać się każdy, kto szuka świeżości w progresywnym graniu. Wydaje się, że “Seven Seas” ugruntował tę pozycję zespołu, nawet jeśli jest odrobinę mniej spójny niż poprzednik. Gorąco polecam.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!