Wytwórnia Kameleon Records sprawiła fanom grupy Skaldowie nie lada frajdę i wznowiła właśnie na kompakcie dawno wyprzedany album „Oddychać i kochać”.
Jest to nowa edycja przedostatniej jak dotąd studyjnej płyty zespołu braci Zielińskich wydanej pierwotnie w 2010 roku (ostatni jak na razie album Skaldów to wydany w ubiegłym roku „Taki blues”). Poza nowym masteringiem, zmodyfikowano nieco grafikę albumu, jednak największym rarytasem wydają się być zawarte na krążku nagrania dodatkowe. Poza zarejestrowanym na tej samej sesji co album utworem "Suwałki moje miasto" program uzupełniają: singlowa wersja kompozycji "Anioł w miasteczku" oraz trzy wczesne, zupełnie nieznane i nigdy dotąd nieudostępnione miksy nagrań zawartych na płycie. Są to: "Upaniszada", "Rejs bez końca" i "Poranek z nadzieją". W sumie daje to prawie 20 minut premierowej muzyki. A sam album, którego podstawowy program składa się z kilkunastu krótkich i wdzięcznych piosenek, trwa łącznie prawie 79 minut. W wersji LP tych dodatkowych nagrań jest więcej: „Suwałki moje miasto” oraz aż 8 wczesnych, zupełnie nieznanych i nigdy dotąd nieudostępnionych miksów nagrań zawartych na podstawowej płycie i nie tylko. Rzecz niewątpliwie warta swojej ceny.
Płyta „Oddychać i kochać” stanowi zwartą tematycznie i muzycznie całość. Za muzykę odpowiada wyłącznie Jacek Zieliński, co, jeżeli chodzi o płyty Skaldów, jest pewnym ewenementem. Ale trzeba wiedzieć, że niniejsze wydawnictwo wcale nie ma znamion materiału solowego. Nagrań dokonano w Studiu Polskiego Radia w Krakowie, a w sesji wziął udział najmocniejszy skład Skaldów: Jacek Zieliński, Andrzej Zieliński, Konrad Ratyński, Jerzy Tarsiński, Grzegorz Górkiewicz oraz Jan Budziaszek, chociaż ten ostatni pojawiła się na tej pyci się tylko w jednym utworze - w nagraniu bonusowym z innej sesji (większość partii perkusji wykonuje Rafał Tarcholik, zięć Jacka Zielińskiego).
Muzycznie ten nieco nostalgiczny album z roku na rok zyskuje na wartości, więc poza oddanymi fanami zespołu polecam go wszystkim, którzy lubią po prostu dobrą muzykę z mądrymi, prawdziwie poetyckimi tekstami. Ich autorem jest nadworny poeta Skaldów, nieżyjący już od trzech lat, Leszek Aleksander Moczulski i w większości opowiadają one o naszym wędrowaniu przez życie, zanim przyjdzie „drogom już czas dziękować”… Bardzo jesienna to płyta. To takie spojrzenie wstecz, ale i śmiały rzut oka na to wszystko, co jeszcze przed nami. Bo jesień to przecież piękna pora roku, prawda?... Szczególnie, gdy dotrze do nas mądre i uniwersalne przesłaniem tego materiału, które staje się jakże prorocze w tych trudnych współczesnych czasach. Bo czegóż dziś bardziej nam potrzeba niż „oddychać i kochać”?