Siódmy album Lunatic Soul - „Through Shaded Woods” - ukazuje się 13 listopada i zabiera słuchaczy w muzyczną podróż zainspirowaną skandynawskim i słowiańskim folkiem.
Jak wszyscy doskonale pamiętamy, Lunatic Soul powstał w 2008 roku po to, by stworzyć platformę do eksploracji muzycznych terytoriów poza domeną czystego rocka, z dala od stylistycznej ścieżki grupy Riverside. Pierwotnie miały być tylko dwie ‘bliźniacze’ płyty. Na przestrzeni lat projekt Mariusza Dudy zaczął jednak żyć własnym życiem i zyskał sobie pokaźną grupę wiernych sympatyków, którzy z entuzjazmem zawsze wyczekiwali na kolejne dzieła solowego projektu lidera Riverside, będącego swego rodzaju ucieczką od nurtu, którym podąża jego macierzysta formacja. Na tych nowych obszarach album „Through Shaded Woods” wydaje się być całkowicie nowym otwarciem dla Lunatic Soul, bo to chyba najbardziej wyrafinowany i najbogatszy w brzmieniu album w całej historii tego projektu.
Na nowej płycie Duda rozszerza swoje muzyczne poszukiwania o mroczne skandynawskie i słowiańskie klimaty folkowe. Po mocno elektronicznym stylu, w jakim utrzymane były poprzednie płyty „Fractured” i „Under the Fragmented Sky”, nowy krążek jest praktycznie pozbawiony elektroniki i jest pierwszym albumem w dyskografii Dudy, na którym gra on na wszystkich instrumentach.
Mariusz Duda: „Chciałem nagrać płytę dynamiczną, na której dużo się dzieje i gdzie mamy sporą dawkę muzyki związanej z transowym, mrocznym folkiem. Znalazły tu ujście wszystkie moje inspiracje m.in. Dead Can Dance czy szwedzką Hedningarną. „Through Shaded Woods” mówi o naszych najtrudniejszych życiowych momentach. To również symbolika naszych obecnych, trudnych czasów. Mam nadzieję, że ta płyta, będzie taką pochodnią, która nie dość, że pomoże nam oświetlić mrok, to jeszcze przyda się do odganiania potworów”.
Tytułowe „Lasy pełne cieni” to według koncepcji autora nasze najgorsze traumy i największe koszmary. Przejście przez te lasy symbolizuje stawienie im czoła. To próba odwagi. Mariusz Duda wyjaśnia: „Zawsze chciałem stworzyć album przesiąknięty przyrodą. Inspirację do albumu odnalazłem w rodzinnym domu, w obszarze pełnym lasów i jezior. Przywodzą mi na myśl wolność, oddech i taneczny rytuał powrotu do natury, więc chciałem, aby album zawierał takie rytualne tańce pierwotne, szamańskie, słowiańskie i wikingowe”. I tak w istocie jest. „Through Shaded Woods” jest najbardziej dynamicznym i najbardziej tanecznym albumem w dorobku Lunatic Soul. A przy tym najbardziej folkowym i najmocniej przepełnionym transowymi rytmami.
“Through Shaded Woods” mówi o wydostaniu się z mrocznych zaświatów, o przejściu na drugą stronę, o drugiej szansie, o powrocie do życia. Gdy słucha się tego albumu można sobie wyobrazić, że Duda zostawia za sobą ciemność i mrok, które inspirowały poprzednie albumy jego projektu. Potwory i demony zostają pokonane, a w jego nowej muzyce przebijają się bardziej optymistyczne elementy. Album w miarę słuchania staje się muzycznie coraz „jaśniejszy” - od klimatycznego pogańskiego wprowadzenia „Navvie”, w którym autor zabiera słuchacza w krainę dusz zmarłych, poprzez znany z singla „The Passage”, w którym trafiamy do tajemniczego lasu pełnego dynamicznych, rytualnych tańców (tytułowe „przejście” to cel podróży głównego bohatera, gdzie ma nastąpić oczyszczenie i ponowne narodziny) oraz transowy utwór tytułowy, który prowadzi słuchacza do melodyjnego, bardzo rytmicznego „Oblivion” jednoznacznie nawiązującego do stylu Dead Can Dance, aż po blisko 10-minutowy brawurowo wykonany „Summoning Dance”. Zaczyna się on kaskadą dźwięków akustycznej gitary i delikatnego śpiewu Dudy, ale w sumie pełen jest muzycznego szaleństwa i radości z duchowego wyzwolenia. No i jest wreszcie zamieszczona na samym końcu przepiękna piosenka „The Fountain”. A w niej fortepian, oniryczny śpiew i klimatyczne wyciszenie. To godny finał tej ciekawej płyty. Chyba najbardziej urokliwej od czasu debiutanckiego krążka Lunatic Soul.
Album „Through Shaded Woods” ukazuje się z dodatkowym dyskiem, który zawiera trzy dodatkowe utwory: „Vyraj”, „Hylophobia” oraz pełną muzycznych impresji i autocytatów 26-minutową suitę zatytułowaną „Transition II”. Jest więc czego słuchać na nowym krążku Lunatic Soul. Oddani fani i sympatycy solowej twórczości lidera Riverside na pewno nie będą zawiedzeni.