Simon, Alan - Excalibur V: Move. Cry. Act. Clash!

Artur Chachlowski

Niezorientowanym, choć w gronie naszych Czytelników zapewne takich nie ma, szybciutko przypomnę, że Alan Simon to francuski muzyk i kompozytor, najbardziej znany ze swoich rockowych oper wykonywanych z udziałem znanych muzyków i wokalistów. Simon znany jest też ze swojego zamiłowania do kultury celtyckiej, a jego najbardziej ambitne prace dotyczą tematów związanych z legendami druidów i historią Galów. Po kilku latach przerwy, w trakcie których Alan zajął się teorią Wielkiego Wybuchu (album „Big Bang”) oraz Rewolucją Francuską („Chouans”), przyszedł czas na piątą część opartej na arturiańskich mitach opowieści o legendarnym mieczu Excaliburze.

Podobnie jak w przypadku poprzednich części (na naszych łamach zrecenzowaliśmy wszystkie albumy, jakie ukazały się w tej serii), na płycie zatytułowanej „Excalibur V - Move. Cry. Act. Clash!” Alan Simon zgromadził wokół siebie zacne grono wokalistów i instrumentalistów. Tym razem do nagrań zaprosił tak znanych artystów, jak m.in. Steve Hackett, Michael Sadler, Bernie Shaw, Jerry Goodman, Martin Barre, Roberto Tiranti, John Helliwell, Jesse Siebenberg, Shira Golan i Miriam Toukan.

Nagromadzenie gwiazd jest na tej płycie zgoła imponujące, nic więc dziwnego, że i cała płyta prezentuje się znakomicie i oprócz tęsknych celtyckich ballad („Heaven”, „Wake Up (Before The Last War”)), melodii typowych dla tańców reel i jig („I Said Shout”), pokaźnej nutki folku („The Vision”) czy world music („A Brand New Day”) mamy na niej po prostu mnóstwo solidnej rockowej muzyki, chwilami trącącej nawet delikatnym bluesem i muzyką gospel („The Lady Of The Lake”).

W ciągu 20 lat seria „Excalibur” rozrosła się do pięciu albumów studyjnych i trzech koncertowych oraz blisko setki oryginalnych utworów wypełniających tę muzyczną epopeję. Te dwanaście nowych tematów, które znajdujemy na „Exclibur V - Move. Cry. Act. Clash!” idealnie wpisują się w te konwencję. Nie są one ani lepsze ani gorsze od poprzednich. Co zwraca uwagę, to mocno wyeksponowany wokalny udział Bernie Shawa (pojawia się on w aż czterech utworach). Z kolei chyba najładniejsze linie melodyjne śpiewane są przez Michaela Sadlera (w „The Last Bird” i „Hey”). Warto podkreślić też gitarową partię wykonaną przez Steve’a Hacketta w „A Brand New Day” (oraz w tym samym utworze zaśpiewane po arabsku i hebrajsku kilka linijek tekstu przez Miriam Toukan i Shirę Golan). No, a przede wszystkim utwór „The Vision”, w którym śpiewa nieżyjący już John Wetton. Jakże miło usłyszeć jego głos na premierowej płycie Alana Simona. Chwała temu kompozytorowi za to, że wyciągnął z archiwum zapis linii wokalnej w wykonaniu Wettona. To wspaniały hołd dla przyjaźni tych dwóch muzycznych gigantów.

Ci, którzy znają poprzednie części „Excalibura” raczej nie znajdą na tej płycie wielkich niespodzianek (poza udziałem Johna Wettona). Dla tych, którzy zetkną się z tą muzyczną serią Alana Simona po raz pierwszy, piąta część „Excalibura” może okazać się początkiem pięknej muzycznej przygody i pretekstem do sięgnięcia po wcześniejsze epizody.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!