Odin Dragonfly – z pozoru przedziwna i tajemnicza nazwa, lecz jest ona anagramem nazwisk dwóch artystek – Angeli Gordon i Heather Findlay. Panie znają się od lat. Godziny spędzone w trakcie wczesnych tras koncertowych Mostly Autumn, wieczory pełne rozmów, wspólne wizje i marzenia zrodziły pomysł powstania duetu. Był to projekt całkowicie akustyczny – dwie utalentowane kobiety w krainie delikatności, w ogrodzie pełnym liryki i emocji rozkwitających niczym pąsowe róże. Otoczone swoimi ulubionymi instrumentami – potrafią wytworzyć doskonały tandem wokalny.
Głos Heather wszyscy doskonale znamy z Mostly Autumn, lecz Angela była dotychczas na drugim planie, schowana za kotarę brzmień tworzonych w chórkach. W Odin Dragonfly jest równorzędną wokalistką, a jej odmienny głos stanowi przeciwwagę dla zmysłowego wokalu Heather – ma inną barwę, jest głębszy i bardziej matowy. Ich głosy wspaniale współgrają ze sobą, uzupełniają się i kontrastują jednocześnie. Pierwszy album Odin Dragonfly, „Offerings”, pojawił się w 2007 roku. Drugi zatytułowany „Sirens” ukaże się 21 stycznia 2022 roku. Podobne jest instrumentarium – Angela gra na flecie i fortepiane, natomiast Heather - na gitarze akustycznej, instrumentach perkusyjnych i na penny whistle, który jest rodzajem skomplikowanego fletu prostego z ustnikiem dziubkowym i sześcioma otworami palcowymi. Akustyczna forma tego albumu potęguje aurę delikatności, a subtelny blask jaki roztacza wokół siebie muzyka – tak spontaniczna w swojej kobiecości potrafi zauroczyć każdego słuchacza. Nastrój budują poszczególne utwory układające się niczym cegiełki stworzone z rosy i piankowych obłoków. Głosy wokalistek splatają się ze sobą jak dwa młode powoje. Heather śpiewa najczęściej w górnych, wyższych rejestrach, rozjaśniając linię melodyczną niczym promień jutrzenki.
Album rozpoczyna się od „The Dimming”. To wokaliza spajająca się z szumem strumienia. Gitara akustyczna jest w wielu utworach rodzajem szemrzącego, miękkiego akompaniamentu, jak chociażby w „Across The Sea” i „Come Right To Me” czy „Beneath Your Armour”. Angela Gordon jest prawdziwą mistrzynią fletu, który prześlicznie koresponduje z brzmieniem gitary. Nadaje to niesamowitej lekkości i mistycyzmu kompozycjom „Cycling Ravens”, „Don’t Wait Too Long” czy „Gulls”. Są przez to niczym elegancki wachlarz ozdobiony misternie wtopionymi perłami.
Tak, ten album jest niezmiernie kobiecy, jak subtelna dama z powieści Charlotte Bronte – niewinna w swojej młodzieńczej doskonałości i płocha. Fortepianowe pianissima układają do snu anioły płynące na skrawkach siódmego nieba. A mój zdecydowany faworyt to utwór, który zamyka płytę - „Diamond Soul”.
Piękny początek płytowego 2022 roku. Album „Sirens”. Album bardzo zwiewny i delikatny. Kobiecy… Wyciszenie i spokój. To, co nas układa na łożu ze snów Kupidyna. Heather i Angela osiągnęły efekt, o jakim nie mógłby marzyć żaden mężczyzna.