Od kilku miesięcy zachwycamy się spektakularnym powrotem grupy Jethro Tull i jej tegoroczną płytą „The Zealot Gene”. Kilka dni temu byliśmy świadkami efektownego tournee tego zespołu po Polsce. Tymczasem ich mniej znani angielscy koledzy po fachu – także zainspirowani dziką przyrodą i ludowymi opowieściami o lesie - bracia Alex i Jonathan Betts od 2007 roku działają w grupie, o której pewnie nikt nie słyszał - Afforested.
Jak się okazuje, Afforested ma już całkiem pokaźny dorobek. Alex i Jonathan dzielą pomiędzy siebie obowiązki instrumentalne (ale to Jonathan odpowiada za linie wokalne, choć od razu warto zaznaczyć, że nie jest ich zbyt wiele i pełnią one raczej rolę kolejnego instrumentu), a ich wczesne albumy „Surviving Remnants Of The Medieval Greenwood” oraz Frithu” (oba z 2012 roku) łączyły brzmienie brytyjskiego folku z tradycyjnym rockiem progresywnym. Późniejsze prace, EP-ka „Until The King's Pardon” (2019) i płyta „Before The Beech Mast Begins To Fall” (2020), po raz pierwszy w swoim instrumentarium zawierały gitary elektryczne i dzięki nim w brzmieniu zespołu pojawiły się odważniejsze wpływy klasycznego heavy metalu.
W tym roku światło dzienne ujrzała płyta zatytułowana „Ancient Healing Oakwood Journeys”. Zawiera ona zaledwie jeden, ale za to blisko czterdziestominutowy, utwór utrzymany w duchu progresywnego folk rocka, który łączy w sobie wszystkie elementy poprzednich albumów. Stylistykę grupy Afforested najlepiej określić właśnie jako progresywny folk rock, chociaż długimi chwilami słychać, że zainteresowania braci Betts przesunęły się nieznacznie w kierunku nowoczesnego folk metalu.
Na nowej płycie można z łatwością wychwycić wyraźne wpływy i inspiracje twórczością Jethro Tull, Steeleye Span, solowym dorobkiem Ricka Wakemana, Fairport Convention, Camel, Gordona Giltrapa, a więc brytyjskiej czołówki kojarzonej z folk/prog rockiem, ale słychać też wpływy bardziej (heavy) rockowych zespołów, jak Iron Maiden, Kansas, Rush czy Thin Lizzy. I właśnie te tendencje, pomimo oczywistych stylistyczno-graficznych nawiązań, odróżniają tę płytę chociażby od słynnego albumu „Songs From The Wood” (1977) grupy Jethro Tull. Podczas, gdy zespół Iana Andersona zachwycał na niej swoją akustyczno-folkową ulotnością, to Afforested przybliżają się w stronę nieco cięższych, elektrycznych (w tym także elektronicznych!) brzmień. Na pewno „Ancient Heaing Oakwood Journeys” nie jest albumem wybitnym i ponadczasowym, ale warto zwrócić na niego uwagę pośród pojawiających się jak grzyby po deszczu tegorocznych ciekawych wiosennych nowości płytowych.