Leash Eye - Busy Nights Hazy Days

Karol Gruber

Zespół Leash Eye istnieje już 26 lat, jednak tak naprawdę to dopiero w ostatnich 13 latach co jakiś czas, dość systematycznie, wydaje swoją muzykę w postaci płyt. Pierwsze trzy albumy zespół wydał pod skrzydłami znanej nie tylko w Polsce polskiej wytwórni Metal Mind (w latach 2009 – 2013). Potem jednak, po tym wyczerpującym i intensywnym pod względem artystycznym czasie, w ciągu którego zespół nagrał trzy płyty, zapał nieco opadł w zespole, a wpływ na ciszę w eterze miały także zapewne zmiany w składzie Leash Eye. Właśnie te przyczyny spowodowały, że grupa na nowe muzyczne odrodzenie czekała sześć długich lat.

Jednak, jak się okazało, panowie nie próżnowali, bo powrót, można rzec, odbył się z przytupem. Album „Blues, Brawls & Beverages” wydany w roku 2019 spotkał się nie tylko ze świetnymi recenzjami i ocenami fachowców, ale przede wszystkim z doskonałym przyjęciem słuchaczy i fanów. W bardzo podobny sposób podeszli muzycy do swojej najnowszej płytowej propozycji. Ten sam skład osobowy, który był odpowiedzialny za poprzedni album, czyli: Łukasz Podgórski (wocal), Marek Kowalski (gitara basowa), Arkadiusz Gruszka (gitara), Piotr Sikora (organy) oraz Marcin Bidziński (perkusja) przygotował nowy materiał, który można określić jako ciąg dalszy pomysłów i stylistycznej drogi obranej na „Blues, Brawls & Beverages”. Niezwykle ekspresyjne brzmienie, mocny rytm i rockowy feeling rodem z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, bluesrockowy luz i wyczucie tempa z jego umiejętnymi zmianami i zaskakiwaniem słuchacza (tak, tak, w hard rocku też można, jak się okazuje, zaskakiwać słuchacza), to niezwykłe zalety najnowszej muzyki Leash Eye wydanej na płycie zatytułowanej „Busy Nights Hazy Days”.

Mimo, że grupa nie gra jakiejś skomplikowanej muzyki, ale umiejętność nadania swoim dźwiękom hardrockowego klimatu i odpowiedniej rozpoznawalnej stylistyki nie każdemu zespołowi pod naszą szerokością geograficzną udaje się w taki sposób, jak to robią właśnie Leash Eye. „Busy Nights Hazy Days” to zestaw dziewięciu energetycznych kompozycji. Można tutaj doszukać się wpływów Deep Purple, czy nawet Black Sabbath, czy choćby ze względu na ekspresję, niektórych kompozycji AC/DC. Jednak takie porównania i doszukiwania się stylistycznych wpływów pewnie byłoby zbyt dużym uproszczeniem, nieco krzywdzącym autorów najnowszej muzyki zespołu Leash Eye. Wydaje się, że już na poprzedniej płycie zespołowi udało się ostatecznie wypracować swój styl, któremu muzycy pozostali wierni także na najnowszej płycie. Nowe pomysły melodyczno – aranżacyjne, kilka ciekawych nowinek, jak choćby ta z końcowym fragmentem w utworze „Electric Suns”, mogło zaskoczyć. Właśnie takie nawet drobne, czy wydawałoby się niepozorne w sumie dźwiękowe drobiażdżki nadają często niepowtarzalny klimat muzyce, nawet tej wydawałoby się prostej, hardrockowej.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!