Cosmograf - Heroic Materials

Maciej Niemczak

Muzyka cię leczy, muzyka podnosi cię na duchu, muzyka daje ci ukojenie, muzyka pomaga, gdy jesteś smutny, muzyka wzrusza i generalnie wpływa na nasze emocje. Muzyka czyni nasze życie lepszym. Muzyka może również opowiadać historie, a gdy jest w rękach utalentowanego muzyka, takiego jak Robin Armstrong, ta opowieść może być bardzo absorbująca i mocno wciągająca.

Muzyka Cosmograf jest w moim sercu już od 13 lat, od momentu wydania debiutanckiego krążka „End of Ecclesia” i wraz z każdą kolejną płytą byłem w niej coraz bardziej zakochany. Na każdą jednakowo niecierpliwie czekałem i za każdym razem tak samo reagowałem, gdy pierwszy raz jej słuchałem. No i nastał 9 września 2022 roku, dzień premiery dziewiątego albumu projektu Robina Armstronga pt. „Heroic Materials”… Przepiękny jest wieczór, gdy rozbrzmiewa tak cudowna muzyka. Delikatna jak poświata księżyca lub sieć pajęcza pełna brylantów rosy. Jaśniejąca dźwiękami, drżąca kryształem nut zawieszonych na pięciolinii milczenia. Mrok gęstnieje, zakładam słuchawki i od pierwszego dźwięku zaczynam podróż.   Wszystko zaczyna wirować, delikatnie pulsować tęczą kolorów. Unoszę się na skrzydłach euforii ponad cudowną krainą stworzoną przez Armstronga. Świat wyobraźni generowany przez aksamitne brzmienia jest niczym oaza, w której spełniają się marzenia.

„Heroic Materials” to tematyczny album koncepcyjny, którego motywy przewodnie nadają albumowi jedność bez obciążania go ciężką narracją. Każdy utwór jest powiązany z następnym tworząc spójną całość. Piosenki zostały napisane z perspektywy 99-letniego byłego pilota Spitfire'a z czasów II wojny światowej, Billy'ego Maya, i są jego refleksjami na temat minionej epoki, nad którą lamentuje i za którą tęskni. Wtapia się również w głęboką świadomość, że aby przeżyć na tej planecie, należy dokonać zmian. Emocje, które targają lotnikiem podkreślają przepiękne, najczęściej smutne i nostalgiczne kompozycje. Armstrong gra na wszystkich instrumentach oprócz perkusji, którą niezmiennie obsługuje Kyle Fenton. Jedynym gościem na płycie jest były muzyk Big Big Train, Danny Manners , który zagrał na fortepianie w tytułowym utworze. Wart podkreślenia jest wokal Robina. Zawiera mnóstwo wydłużonych, delikatnych nut i wydaje się, że jest to motyw przewodni całej płyty - tak, jakby główny bohater był zmęczony i zmartwiony. Robin naprawdę dopieszcza swój głos i wydaje mi się, że jest to spowodowane tym, jaki świat jest obecnie i jak on ten świat postrzega. Być może zmęczenie i niepokój, które słychać, są pod pewnymi względami prawdziwe.

Album otwiera utwór „I Recall”. To mieszanka delikatnych dźwięków klawiszy i smyczków z przejmującym falsetem Robina, który wciąga nas w zabarwiony sepią świat nostalgii. Od samego początku możemy się spodziewać, że słuchając tej płyty spotka nas coś wyjątkowego i fascynującego. Informacja w TV o planach wdrożenia zielonej rewolucji przemysłowej wprowadza nas w urzekającą historię Billy’ego. W tle słyszymy burzę z deszczem, a później świergocące ptaki i odgłos lecącego myśliwca, który to płynnie przenosi nas do epickiej, ponad trzynastominutowej (podzielonej na trzy części) tytułowej kompozycji. Jest to powrót do młodzieńczych lat pilota, kiedy wszystko było inne, bardziej urocze i proste. Chodzi również o nasze emocjonalne przywiązanie i poczucie połączenia z mechanicznymi lub elektronicznymi wytworami, takimi jak samochody, pociągi, samoloty i zabawki, które były pięknie zaprojektowane i wykonane właśnie w tamtej epoce. Jak twierdzi Armstrong, zajmują one „nostalgiczne miejsce w naszych umysłach i zawsze pozostają z nami, ponieważ przypominają nam o minionym czasie”. Muzycznie – w pierwszej części („This Beautiful Machine”) i trzeciej („Close The Door”) w początkowych fragmentach na pierwszy plan wysuwają się subtelne dźwięki fortepianu Danny’ego. W środkowej części słyszymy hipnotyczne klawisze i smyczki, delikatną gitarę akustyczną i niesamowitą solówkę Robina, która osiąga niewiarygodne wyżyny w tym fantastycznym i pełnym emocji utworze. Poruszający i wzruszający jest sposób, w jaki narracja płynie i odpływa wraz z muzyką, pokazuje, że działa tu geniusz. No i ta katedra nut organów, która jest kulminacyjnym punktem napięcia narastającego od samego początku. „I Just Wanted To Fly”... To nagranie ocierające się o ideał. Poczucie wspaniałości związane ze Spitfire’em jest wywoływane przez wznoszące się, zamaszyste dźwięki wspomnianych organów, a gdy samolot naciera na wroga, słyszymy krótkie, ale majestatyczne solo gitarowe odpowiednio wznoszące się ku niebu na fali perkusji, basu i klawiszy. Nad tym wszystkim malują się dźwiękowe obrazy pikujących, szybujących w powietrzu myśliwców. Kapitalna suita.

„Industry” to krótki utwór, w którym na tle klawiszy i smyczków słyszymy głos z odbiornika mówiący nam o ewolucji silników Jaguara. Jest to wstęp do singlowego „British Made”. Zapewne większość fanów zna go już bardzo dobrze, więc napiszę krótko: jest to namiastka tego, co możemy usłyszeć na całej płycie. Tekstowo porusza temat, który Robin Armstrong kocha – klasyczne samochody. W tym przypadku chodzi o wspomnianego Jaguara, a gdy usłyszysz solówkę w tym nagraniu, możesz po prostu zobaczyć odjeżdżający samochód…

Billy - główny bohater tej płyty - poznał w 1941 roku Mary, która, tak jak on, była lotnikiem. „Mary” to przepiękny hołd złożony kobiecie, którą kochał i stracił, gdy podczas rutynowego lotu zabrakło jej paliwa i rozbiła się. Melancholijny, urzekający swoim pięknem utwór muzyczny, który emocjonalnie uderzył we mnie z siłą spadającego samolotu… Wzruszy pewnie wszystkich słuchaczy, nie tylko mnie. Podobnie zresztą jak i kolejny utwór - „Blinkers” - połączony z „Mary” odgłosem lecącego Spitfire'a. To krótkie, akustyczne nagranie z wokalem pełnym tęsknoty. Mówi o odnalezieniu odwagi w sobie, by zmienić to, do czego przywykliśmy.

„Heroic Materials” w wielu momentach przypomina brzmieniem Pink Floyd (choć nie jest bezmyślnym naśladownictwem), natomiast w „If Things Don't Change” słychać, zwłaszcza na początku, wpływy Porcupine Tree i głos Stevena Wilsona. To nagranie jest bliskie klimatowi płyty „Fear of a Blank Planet”, ale styl ma jednak wciąż typowy dla Cosmografu. Lubicie melancholię płynącą z poszczególnych instrumentów? Lubicie majestatyczne, acz subtelne organy? W tym nagraniu to znajdziecie. Plus niesamowitą solówkę na końcu. Tekst to refleksja Billy’ego Maya, że wielu z tych co znał i kochał dawno już odeszło, a jego ukochane samoloty i samochody napędzane paliwami kopalnymi, również muszą zniknąć, by ludzkość przetrwała. Zmiany są trudne, ale musimy coś zrobić, aby być i żyć. Jeśli nic nie zmienimy, to po prostu zniszczymy Ziemię i będzie za późno na jakąkolwiek odbudowę. O tym traktuje następny utwór „The Same Stupid Mistake” z fragmentem wystąpienia Grety Thumberg na początku. To stosunkowo krótkie nagranie utrzymane w powolnym, meandrującym rytmie.

Nostalgiczna gitara Robina w utworze „Regretful Refrain” prowadzi do kontemplacyjnych myśli i smutnej refleksji nad niespełnioną przeszłością: kiedy zbliżamy się do końca naszego czasu na tej planecie, zastanawiamy się czy mogliśmy zrobić coś inaczej i dokonać zmian, tak by pozostawić spuściznę dla przyszłych pokoleń? Ten piękny utwór z cudowną solówką doskonale oddaje to uczucie.

Album kończy kolejny krótki temat zatytułowany „A Better World” i jest jakby domknięciem utworu „I Recall” (czyli pierwszego nagrania na płycie). Spina klamrą życie i przemyślenia Billy’ego Maya.

Robin Armstrong na każdym albumie Cosmograf pokazuje, że jest bez wątpienia jednym z najbardziej utalentowanych artystów rocka progresywnego ostatniej dekady. „Heroic Materials” to odważna koncepcja, poruszająca jeden z najważniejszych tematów naszych czasów, pięknie przekazana z urzekającą mieszanką mocy, kruchości, kunsztu i duszy. Podobnie jak bohater, pilot myśliwca, który latał wysoko w przestworzach, tak i ta płyta dosięga najwyższych szczytów muzycznych możliwości i wrażliwości. Nie znajdziemy na niej ani jednej zbędnej czy fałszywej nuty. 45 minut i 45 sekund niesamowitej podróży, którą zaproponował Robin, mija wyjątkowo szybko. Artysta oddał nam całe serce i duszę, by stworzyć dzieło doskonałe i odnieść niekwestionowany triumf. Ten album to jedno z najlepszych wydawnictw ostatnich lat.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok