W zeszłym roku ukazał się płytowy debiut solowego projektu Michała Dziadosza pt. „Ten Years Gone” (13. miejsce w naszej plebiscytowej kategorii „Debiut Roku” oraz 23. miejsce w kategorii „Polski Abum Roku”), a teraz mamy już drugi album Strange Pop zatytułowany „1979-1982”. Tytuł być może o tyle mylący, bo nie jest to żadna kompilacja, ani też zestaw starych nagrań, lecz sentymentalna podróż do przełomu lat 70. i 80. XX wieku. Stąd ten tajemniczy tytuł. Michał Dziadosz znów skoncentrował się na klasycznych brzmieniach i tradycyjnych formach, rozszerzając swój warsztat o bardziej przestrzenne, choć z drugiej strony surowsze obszary dźwiękowe.
Pod względem gatunkowym mamy do czynienia z umiarkowaną alternatywą ze sporą dawką art rocka, koncentrującą się przede wszystkim na naturalności. W czasach, w których muzyka staje się coraz bardziej sztuczna, Michał Dziadosz, odważnie odwołuje, się do rozwiązań sprzed 40-50 lat, kiedy niedostępna była jeszcze komputerowa generyczność, a wszystko, co słuchacz dostawał wynikało z prawdziwych umiejętności i nieskażonego ducha. Nasz bohater sam podkreśla, że nie ma szans wygrać w wyścigu z kwantyzacją i strojeniem. Dlatego stawia na nieprzewidywalność i niebezpieczeństwo, jakie wynikają z żywej muzyki.
Współczesna muzyka brzmi momentami tak, jakby była generowana przez sztuczną inteligencję. Nawet pełne składy, które umieją nieźle grać, często siedzą w studiu i cyzelują każdy dźwięk, wyrównują perkusję do basu, stroją wokale i dodają miliard efektów. To zabija artystyczny przekaz. To trochę jak z poprawianiem urody w programach graficznych. W pewnym momencie dojdziemy do punktu, w którym będzie istnieć tylko jeden wzorzec piękna, nie mający nic wspólnego z prawdą. W świecie muzyki już to się dzieje. Wszystko zaczyna brzmieć identycznie. Jeżeli nie ma się wpływu na to, co robią inni, to ma się wpływ na samego siebie. Dlatego Dziadosz postanowił położyć temu kres. Przynajmniej na swoim podwórku. Czy wiecie, że współczesne płyty nagrywane są czasem na 160 ścieżkach? On ograniczył się do maksymalnie 16. Poza tym jeśli coś na płycie „!979-1982” brzmi nierówno, albo nie stroi, to tak miało być. To jest właśnie Strange Pop.
Na płycie „1979-1982” Michał Dziadosz odpowiedzialny jest za sferę kompozycyjno-tekstową zagrał też na basie, instrumentach perkusyjnych i klawiszowych, fortepianie, pianinie elektrycznym, a ponadto zaśpiewał i zajął się realizacją, produkcją oraz miksem płyty. Na „1979-1982” w charakterze gości mamy prawdziwą śmietankę towarzyską polskiego prog rocka. Goszczą tu znakomici muzycy z zespołów: Amarok (Michał Wojtas), Distant Mantra (Kovy Jagliński), Lizard (Daniel Kurtyka), Millenium (Ryszard Kramarski) i Seasonal (Maciej Sochoń).
Muzycznie płyta „1979-1982” stanowi kontynuację debiutu, ale bez powtarzania schematów. Czasem, niektóre brzmienia celowo nawiązują do „Ten Years Gone”, ale wyraźnie słychać, że Strange Pop brzmi jakby przez cały czas był w procesie zmian i to właśnie nieustanne zmiany stanowią podstawę i klucz do zrozumienia pomysłu na te dźwięki. Pod względem lirycznym to opowieść o zrywaniu ze złą przeszłością i toksycznymi relacjami. Ale nie pod dyktando kolorowych magazynów. Podstawę stanowi głębokie wejście w siebie, odnalezienie tego, co nas blokuje i stanowcze odejście od niszczących schematów. Mamy więc historię o rozprawieniu się z toksycznym rodzicem, niedojrzałym pseudo-przyjacielem, o bezproduktywnym oczekiwaniu na cud, prawdziwej przemianie oraz jej nie do końca słodkich konsekwencjach. Wreszcie docieramy do momentu zerwania toksycznej relacji z…samym sobą. To głęboka, w dużej mierze bardzo osobista muzyczna opowieść, w której wielu z nas odnajdzie cząstkę siebie.
Na podstawie materiałów informacyjnych zespołu.