Tytułowy Finnmark to okręg administracyjny położony na północy Norwegii. Na wschodzie graniczy z Rosją (obwód murmański), a na południu z fińską Laponią. Surowa przyroda, niskie temperatury i strategiczne położenie geograficzne to nie jedyne przesłanki, powodujące, że życie w tym regionie nie należy do łatwych. Także historia mocno dotknęła ten wielokulturowy rejon, gdzie nakładają się na siebie wpływy lapońskie, fińskie, rosyjskie i norweskie. Pod koniec II wojny światowej został on zniszczony i splądrowany przez okupujące go wojska niemieckie, które w obliczu zbliżającej się ofensywy Armii Czerwonej zastosowały taktykę spalonej ziemi, niszcząc doszczętnie wiele miast i wiosek. Jeszcze wcześniej, bo na przełomie XVI i XVII wieku Finnmark był miejscem niebywałej tragedii, a właściwie nie mającego precedensu procederu. Na stosach spłonęło 88 młodych kobiet oskarżonych o czary. O tym mrocznym okresie prześladowań i procesów czarownic powstała książka „U bram piekieł” norweskiego historyka, specjalisty of czarnoksięstwa w czasach nowożytnych, Rune Blixa Hagena. Książka zainspirowała znanego nam muzyka Andersa Buaasa (pamiętamy go chociażby ze zrecenzowanych na naszych łamach dwóch niedawnych albumów – „Tarot” (2021) i „The Edinburgh Suite” (2022)), który skomponował muzykę poświęconą temu mrocznemu i jednemu z najbardziej wstydliwych okresów w historii Norwegii. Płyta ukazała się pod tytułem „The Witches Of Finnmark” w 2017 roku. Jej nakład szybko się wyczerpał i od dawna nie była dostępna w sprzedaży. Na szczęście na fali rosnącej popularności tego artysty, do której niewątpliwie przyczyniło się dobre przyjęcie obu wymienionych wyżej płyt, niezawodna wytwórnia płytowa Apollon dokonała reedycji tego niezwykle ciekawego albumu.
Już sama okładka budzi niepokój i zdecydowanie zniechęca (przynamniej tak było w moim przypadku) do poznania muzycznej zawartości tego albumu. Przełamałem się jednak i, ku mojemu zaskoczeniu, przekonałem się na własne uszy, że o tak dramatycznych wydarzeniach i mrocznych epizodach w historii swojego kraju, można opowiadać jakże pięknym muzycznym językiem. Na płycie dominują szlachetne, dopracowane i ambientowe brzmienia instrumentalne, które przez większość czasu tej, skądinąd krótkiej (trwającej niewiele ponad pół godziny), płyty są niesamowicie łagodne. Łagodne, lecz nigdy nie nudne.
Album „The Witches Of Finnmark” jest w pełni instrumentalny. Sama muzyka w pewnym sensie przypomina produkcje Mike’a Oldfielda – na dźwiękowych tłach utkanych przez syntezatorowe plamy odzywają się piękne, melodyjne partie soczystych gitar prowadzących niezwykłej urody linie melodyczne. Buaas pod tym względem przypomina mi właśnie wspomnianego już Oldfielda, a także Gary’ego Moore’a (szczególnie w finałowym nagraniu „Til Ungdommen”) i chwilami nawet Andy Latimera (szczególnie w „Bitter Winds”).
Ten instrumentalny album brzmi naprawdę dobrze, zawiera niezmiernie ciekawe kompozycje (w sumie w programie „The Wiches Of Finnmark” znajduje się pięć tematów, z których dwa – tytułowy oraz „Bitter Winds” pokochałem już od pierwszego przesłuchania), grane przez świetnie dysponowanych muzyków. Buaas gra na większości instrumentów, a mocną stroną tej muzyki jest to, że nasz bohater nie używa automatów perkusyjnych ani zaprogramowanych sekwencji, lecz zaprosił do nagrań perkusistę Rune Erlinga Pedersena i basistę Are Gogstada. Ma więc na tej płycie sekcję rytmiczną z prawdziwego zdarzenia, która w połączeniu z zachwycającymi partiami gitar i syntezatorów, nadaje albumowi naturalny i solidny charakter, w którym we wspaniały sposób łączą się ze sobą melancholijne, folkowe, metalowe i progresywne klimaty.