Merapi to jeden z najbardziej aktywnych wulkanów Indonezji, zwany też „Górą Ognia”. Jego erupcje są gwałtowne i nieprzewidywalne. Wyemitował największą ilość materiałów piroklastycznych, sieje spustoszenie lawinami błotnymi i dymem. Jego wybuch w 2010 roku zabił ponad sto osób.
Nyiragongo znajduje się w Kongo blisko granicy z Rwandą i Ugandą - stanowi część systemu Wielkich Rowów Afrykańskich. We wnętrzu krateru głównego wulkanu znajduje się jezioro lawowe o szerokości 2 kilometrów i głębokości 250 metrów. W 2002 wybuch spowodował znaczne zniszczenia miasta Goma.
Pico del Teide położony jest na Teneryfie. Teide była świętą górą Guanczów. Erupcje wulkanu, tłumaczono jako gniew bogów. W podobny sposób mieszkańcy Wysp Jońskich traktowali aktywność Santorini. Dla nich Ziemia, Bogowie i człowiek połączeni byli wielkim kołem życia.
Szkarłat o sile rażenia tysiąca pocisków, ogień wydobywający się z samego dna piekieł, magma bulgocąca złowrogo we wrotach do Hadesu - to motywy graficzne z wnętrza książeczki dołączonej do najnowszego albumu zespołu Soen pt. „Memorial”. Muzycy po raz kolejny wyrazili swoje emocje w tekstach, muzyce i obrazie naznaczonym symboliką. Ból, niepokój, frustracja i niepewność jutra przenikają współczesnego człowieka, zmieniają jego serce w wulkan, w ocean rozszalałej lawy. Dlaczego jesteśmy pełni trwogi i gniewu? Czy rzeczywistość jest skomplikowanym labiryntem, czy to tylko nasza wyobraźnia?
Pierwsza trasa koncertowa Soen przebiegała przez Polskę. Gościli na InoRock Festival w 2012 roku po swoim debiucie płytowym, jakim był album „Cognitive” (2012). Od tego czasu wspięli się na wyżyny popularności, nabrali rozpędu, okrzepli w siły i wypłynęli na morze sukcesu. W tym roku po raz drugi odwiedzili festiwalową scenę w Parku Zdrojowym. Było to 26 sierpnia i - tym razem jako gwiazda festiwalu i oczekiwani w euforycznym napięciu przez zastępy fanów i jak na Soena przystało - zaczarowali publiczność. Zresztą niebawem znowu przyjedzie do Polski. Już 24 września wystąpi w warszawskiej Progresji.
„Memorial” to szósty krążek studyjny zespołu, nagrany w tym samym składzie, co wydany dwa lata temu „Imperial”. W rolach głównych wystąpili ponownie Joel Ekelof (wokal), Cody Ford (gitara), Lars Ahlund (keyboard, gitara), Martin Lopez (perkusja) i Oleksii „Zlatoyar” Kobel (bas). Mroczne teksty, pełne refleksji i zadumy, świat zanurzony w głębinie kontrastujących ze sobą barw, smutek nanizany na pięciolinię wątpliwości, muzyka okraszona melancholijnym pięknem - to esencja tej płyty. Od samego początku…
„Sincere” jest mocnym wejściem w realia otaczającego świata pełnego obłudy i kłamstw. Nisko strojona gitara Cody Forda i bas „Zlatoyara” tworzą aurę tajemniczości i przyspieszają puls. Mroczna muzyka wzmocniona warstwą liryczną robi potężne wrażenie. Lecz to co najbardziej dodaje skrzydeł, ma dopiero nastąpić, gdy głos Joela wtapia się zgrabnie w gitarową solówkę. Taki utwór na początku albumu podkręca temperaturę do granicy wrzenia. Znakomite i porywające teksty dopełniają reszty:
„You wanna be someone with self - respect. Far the „likes” you chase they don’t mean anything. You wanna feel something that is sincere and the words you’ll say will be the spear that strikes the lies they’re telling us are the rules...”.
„Unbreakable” to fantastyczna, pełna energii muzyka i niebanalny tekst. To, co najbardziej ogranicza człowieka, kiełkuje w głębi umysłu pod wpływem otaczającego świata odbitego w krzywym zwierciadle polityki, religii, konfliktów. To nasz niewidzialny suspens, elektroniczna obroża utrzymująca w ryzach nasze ego. W kompozycji tej dominują niskie rejestry, rozwijające się w kwiecisty refren i charakterystyczne dla stylistyki Soena „wyciszenia” z klawiszowym tłem.
Nie brakuje też mroku i posępnego blasku w „Violence”. Są tu jak zawsze zaskakujące zwroty akcji i przepiękne przejścia mocy we frazy pełne eterycznej miękkości. Utwór porusza temat przemocy w różnych jej formach i przejawach:
„Turning foundness into pain. Tenderness is a ghost. Overwhelmed by menacing shadows. You’re wearing a sadistic grin, whispering words of trust. Mouthful of scorn that cannot be swallowed. ...but child in the night. Silence is coming… and you will repent your thoughts away from the light. Nightmares are numbing and no one can hear you call...”.
Soen nie zmienił się w ostatnich latach. Trzyma się wytyczonego kursu. Trzeba być bardzo dojrzałym i fenomenalnym muzykiem, by nie wpaść w zasadzkę swojego wypracowanego stylu. Ballada jest formą dodającą smaczku każdej płycie o progmetalowym fundamencie, szczególnie gdy jest tak piękna jak „Hollowed”. Wokalny duet Joela z włoską piosenkarką Elise jest przesiąknięty zmysłowym brzmieniem i niepowtarzalnym urokiem. Kołysząca gitara, efektowna orkiestracja i smakowita solówka Cody Forda dopełniają całości.
Tytułowy „Memorial” to prawdziwy muzyczny kameleon. Riffy w stylu Kirka Hammeta przenikają miękkie klawiszowe pasaże, marszowe sekwencje sekcji rytmicznej zamykają przestrzenny wokal, zaskakują zmiany tempa i nastroju. Jest jak pole bitwy, gdzie odgłos eksplozji i strzałów przerywają chwile złowrogiej ciszy. To miejsce, gdzie krzyżuje się cierpienie z chęcią przetrwania i życie z odgłosami śmierci. Posępny tekst tego utworu na długo pozostaje w głowie:
„When the war is part of you, everyone you love will be abandoned. No matter what you do, while the warrior is alive. Kindness and remorse will be deprived. The past will be a lie...”.
Takie historie zdarzają się obok nas. Jeden z moich znajomych, powiedział kiedyś, że z wojny nigdy się nie wraca, a rany zawsze krwawią, nawet gdy się już zagoją. Po czym pojechał po raz drugi na misję do Afganistanu. Na jego oczach ginęli ludzie, rozpadały się ludzkie ciała nafaszerowane gradem pocisków. Nie potrafił się już uśmiechać. Nie umiał odnaleźć się w świecie, w którym nie ma wojny… Miał na imię Tomek. Nie wrócił już nigdy do domu…
Muzyka budzi refleksje i skłania do przemyśleń. To jej atrybut i siła. Podobną siłę rażenia ma kolejna kompozycja, jaką jest „Incendiary”. Metalowy powróz odciska piętno na skroniach, gitarowe rewolucje potęgują siłę przekazu, jaką są słowa:
„The tyrant stares defiant at his feeble prey, but when the weakened unite their strength, revenge will lit the fire burnig our past away. ‘Cause decency does matter more than wealth and fame. Arming the humble with spiteful rage, enought to shield the venom from thousand vicious snakes...”.
Po takiej dawce obrazów naznaczonych wojną, czas na zmagania z demonami codziennego życia. „Tragedian” to kawałek o bardzo prostej budowie. Proste akordy, wokal i śpiewne sekwencje gitary prowadzące do efektownej solówki.
„Can we decide on how we want to live our lives? Should we continue as we fall? Are we expecting to be chosen by a God? Or are we trapped within these walls?”.
Ognisty „Icon” stanowi kontrast do pachnącej bluesem ballady zamykającej album, jaką jest przepiękny utwór „Vitals”. Na fortepianie zagrał tu gościnnie Joakim Simondsson. Rozkołysane morze dźwięków zamyka swe podwoje w powolnym rytmie zsynchronizowanym z ruchem Ziemi i naszą wyobraźnią.
Po takim zakończeniu, trudno zasnąć. Znakomita płyta. Soen po raz kolejny udowodnił, że nie trzeba wywoływać rewolucji, aby pokazać swoją wielkość. Wystarczy być po prostu sobą...