Wydany w kwietniu 2021 roku album grupy Confusion Field zatytułowany „Disconnection Complete” spotkał się z ciepłym przyjęciem wśród słuchaczy Małego Leksykonu, a ja osobiście umieściłem go nawet na swoim podium w kategorii „Debiut” w corocznym podsumowaniu. Z tym większym zainteresowaniem przyjąłem pojawiające się w sieci informacje, że prace nad albumem numer 2 idą pełną parą. Ich efekt został przedstawiony światu 10 listopada w postaci krążka o nieco zawiłym tytule „Future Impact of Past Diversions”.
Przypomnę, że Confusion Field to w zasadzie solowy projekt wokalisty, gitarzysty, basisty i klawiszowca w jednej osobie – Tomiego Kankainena. Powołał go do życia w 2017 roku w fińskim Äänekoski. Podobnie jak na debiucie do nagrań zaprosił perkusistę Petri Honkonena oraz gitarzystę Markusa Jämsena, choć udział tego drugiego ograniczył się do zagrania solówek w czterech nagraniach. Dodatkowo pojawia się jeszcze Janne Liekkinen, który wspiera wokalnie Tomiego.
Krążek rozpoczyna się potężnie, od singlowego „Atom Child”. To naprawdę mocne otwarcie z mnóstwem elektroniki, świetnymi partiami syntezatorów, zahaczającymi o metal riffami, popisem Jämsena i przyjemnym dla ucha wokalem lidera (nadal mam skojarzenia ze śpiewem Yogiego Langa). Są też zmiany tempa, jak choćby w środkowym fragmencie, gdy instrumenty klawiszowe czarują subtelnym kosmicznym solem. W tekście słyszymy opowieść o dziecku, którego specjalne zdolności są jednocześnie jego przekleństwem, gdyż powodują wyobcowanie:
“Born with the power
To move the mountains and the seas
Cursed with the power
To be labeled by societies
Always an outcast
Forever the atom child”.
Utwór przechodzi płynnie w kolejną pozycję znaną z singla, jednocześnie najkrótszą w zestawie, pieśń „Secondhand Escape”. Nieco wolniejsza od poprzedniczki opiera się na klawiszowym motywie kierującym myśli w naturalny sposób ku latom 80. i takim przebojom jak „Jump” (solówka Jämsena też by tam pasowała), czy „Thriller”. Tym razem bohaterem tekstu jest człowiek uciekający w świat fantazji zapisany na kartach książek:
“Shelves filled with old dusty pages
Abandoned by someone
A fortune for someone else
Windows stained with autumn rain
That humble hideaway is everything you need
When you are young, naive and young
Imagination
Visions out of this world
Amazing tales
Through the secondhand escape”.
Na ścieżce oznaczonej indeksem 3 znajdujemy kolejny mocno przebojowy song „Do Not Engage The Enemy” z wiodącą linią basu oraz niemal symfonicznymi syntezatorami. Uwagę zwraca zwłaszcza niezwykle nośny refren, w którym Tomiego wokalnie wspiera Janne Liekkinen:
“Do not engage the enemy
Do not embrace the need to seek revenge
Keep calm, find serenity, keep emotions away
Refine the master plan, fight another day”.
W warstwie lirycznej możemy doszukać się ponownie wątku odosobnienia, nieprzystosowania do otoczenia, przez co bohater spotyka się z niezrozumieniem i aktami wrogości.
“Phoenix Learns To Fly” jest spokojniejszy, mimo industrialno–transowego podkładu, z interesującą partią solową gitary w wykonaniu samego lidera, opowiadający o ucieczce przed światem. Tym razem z czasem bohater czuje się coraz gorzej i musi się przestać się oszukiwać i wyzwolić z odrętwienia, wyjść do świata zewnętrznego, „nauczyć się latać”…
“Keep shooting the laser beams
Tell yourself it will be allright
Things will keep going from bad to worse
Until Phoenix learns to fly”.
“To The End Of The Hex” rozpoczyna się mrocznym podkładem z loopem perkusyjnym i subtelnie przetworzonym głosem Tomiego. Klimat ten jest brutalnie przerwany przez ostry riff i motoryczną sekcję rytmiczną. Tu możemy podziwiać kolejną krótką acz wirtuozerską solówkę Markusa. Tym razem słowa opowiadają o doświadczeniach młodości, pewnej ignorancji, oczekiwaniu na lepszy czas…
“Look out for the crossroad of possibilities
Year after year it gets easier to ignore
The time loop is breaking
The perfect summers gone
How about one last drive in the evening sun
If ignorance is bliss
Then we were the children of euphoria
Knowing nothing at all
Carried by innocence
Through the seasons of devil-may-care
To the moment of fall
To the end of the hex”.
W “Defence Solution” ponownie Tomi śpiewa o eskapizmie, budowaniu murów, zarówno tych mentalnych jak i najbardziej realnych, odgradzanie się od nieznanego, innego, wrogiego, przyjmowaniu pewnych, nawet niewygodnych, praw w imię obrony przez światem zewnętrznym:
“They built a wall to feel secure
To keep away from the harm
Behind the lines, different minds, different truth
No one will stand against the norm
Nobody turns upstream
They are born and raised
With smoke and mirrors, gods and demons
So cold
Opinions and orders given
Codename defence solution
So cold
Strong words for confrontation
White lie defence solution”.
Tym razem warstwa muzyczna jest bardziej jednostajna, z powracającym motywem klawiszowym na tle gitarowego riffu.
Na ścieżce siódmej znajduje się jedna z moich faworytek na tym wydawnictwie, kompozycja „Tomorrow Started Yesterday”. Tu (podobnie jak w poprzednim nagraniu) usłyszeć możemy chórki w wykonaniu Janne Liekkinena. To najspokojniejsza pieśń z całego zestawu i jednocześnie jedna z najdłuższych (6 minut). Oparta na mocnej partii basu i precyzyjnej pracy perkusji, opleciona klawiszowymi smaczkami snuje się w zwrotkach, by w refrenie zachwycić syntezatorowym motywem, a w końcówce wybudzić nas z letargu przeszywającymi dźwiękami gitary. Tekst (napisany przez Kankainena wspólnie z Mikko Nurmim) nawiązuje do tytułu płyty i rozważa wpływ dawnych działań na przyszłe wybory i niebezpiecznego pozostawania zbyt długo w strefie komfortu:
“Looking back now
Don’t know how to feel
Wasting hours
Thinking if it all was unreal
Caught in a comfort zone for far too long
Tomorrow started yesterday
Yet somehow I was left behind
Like a bystander
If the past is where the future lies
All that time it’s been hidden in disguise
Between the lines
Wearing old-school designs”.
Fortepianowy wstęp, potężne brzmienie basu uzupełnione miarową grą Honkonena na perkusji oraz interesujące solo Jämsena to wyróżniki przedostatniego nagrania na krążku, zatytułowanego „The Waiting Room”. To 4 minuty naprawdę pięknej opowieści, że nie zawsze trzeba walczyć do końca, trzeba wiedzieć kiedy odpuścić, wycofać się.
I tak docieramy do finału. Podobnie jak na „Disconnection Complete” jest nim najdłuższy w zestawie, tym razem trwający niespełna 11 minut, trzyczęściowy utwór „Factory Shadow”. Pierwsza jego odsłona („The One Who Never Sleeps”) jest przesycona elektroniką oraz mocnymi riffami i motorycznym rytmem. Podkład idealnie pasuje do klaustrofobicznego tekstu o ukrywaniu się przed zagrożeniem i o tym skąd mamy wiedzieć kiedy nadejdzie właściwy czas na opuszczenie kryjówki:
“I should be leaving with the pack
While there still is time
But deep down I know that I won’t
The secret they share dies with a howl
And so dies my urge to depart
But you’ll never know if that day will come
Behind the mist
Long bucket list
And the One who never sleeps
Behind the lake
Some new headache
I feed it with impossible dreams”.
Część drugą, “Lion Park Trail”, wyróżnia melodyjny bas na tle klawiszowych plam oraz niesamowita solówka Kankainena, natomiast trzecia („What If…”) to podniosły fragment z symfonicznymi klawiszami, pulsującym basem hardrockowymi riffami oraz jeszcze jednym popisem lidera na gitarze i jego śpiewem, w którym szuka odpowiedzi na pytanie jak wyrwać się z monotonii i letargu, o własnych wyborach i o tym jak w sumie nasze własne niepowodzenia mają niewielki wpływ na świat jako taki:
“What if the grass was greener on the other side
Just beyond that invisible fence
What if there is no right time for anything
Only lucky mistakes every now and then
What if the answer’s right here buried between
These cargo trains and time machines
What if my trail of failures
Gets ignored completely
And the world keeps turning
What if the world keeps turning”.
“Future Impact of Past Diversions” to bardzo ciekawy zestaw nagrań, który pomimo poruszania niełatwych tematów (zagubienie, odrzucenie, wyobcowanie, eskapizm) jest całkiem przebojowy, choć zapewne ciężko będzie znaleźć muzykę na nim zawartą na playlistach rozgłośni komercyjnych. Całość uzupełnia świetnie korespondująca z muzyczną zawartością szata graficzna. Tym razem odpowiada za nią sam Tomi Kankainen, udowadniając, że i na tym polu jest zdolnym artystą. Warto poświęcić te 49 minut, by zapoznać się z zawartością drugiego albumu Confusion Field i poobcować ze świetnie zagranym i wyprodukowanym materiałem pełnym interesujących melodii. Bo to właśnie one stanowią o sile tego wydawnictwa, które ze szczerego serca polecam.