Giovannoni, Daniele - At Home

Olga Walkiewicz

„Dom to oglądanie księżyca wschodzącego nad szałwią i towarzystwo kogoś, kogo można przywołać do okna, żebyście obejrzeli to razem. Dom jest tam, gdzie tańczysz z innymi, a taniec to życie...”. (Steven King „Dallas ‘63”).

Muzyka potrafi być kluczem do sezamu serca. Otwiera go dyskretnie i odsłania to, co było ukryte. Na scenie nie ma już kolejnego aktu sztuki. Aktorzy zdejmują maski. Zdzierają z siebie szaty milczenia i stają się sobą... Są chwile, gdy wielu z nas potrzebuje obnażyć swoje emocje. Pokazać swój kawałek świata. Swoją prywatną wyspę nieskażoną obecnością nikogo, poza bliskimi nam ludźmi. Uchylić furtkę do zaczarowanego ogrodu uczuć i codzienności. Wziąć głęboki oddech. Ujarzmić niepokój kołaczący w duszy. Może to wrota do zrozumienia samego siebie lub rzeczywistości w jakiej żyjemy?

Każdy z nas chce odnaleźć swoje miejsce na ziemi. Oazę, w której czuje się bezpiecznie, kawałek świata zwany „domem”. Bohater tej opowieści jest Włochem z krwi i kości, lecz los kierował jego ścieżki w różne strony. Był czas, gdy Daniele Giovannoni przeniósł się z gorącej Italii do serca Londynu.

Kilka lat temu odwiedziłam Wyspy Brytyjskie. Gwar wielkiego miasta zdzierał sen z powiek – brutalnie, beznamiętnie i dziko. Londyn budzi się inaczej niż inne miasta. Bez łagodnego spokoju Paryża, bez lazurowego szumu fontann w Rzymie… Londyn powstaje ze snu niczym żołnierz i musztruje uszy niespokojnym rytmem ulicy. Deszcz na Camden Road nie był w stanie zagłuszyć bębnów, stłumić rytmu generowanego przez odgłos talerzy, zabić śródziemnomorskiego temperamentu. Mistrz i jego perkusja stanowili jedność.

Daniele powrócił do swojej ojczyzny. Tak miało być. Może to magia oszałamiającej urody Półwyspu Apenińskiego, może czar lazurowego morza. Nie muszę przedstawiać tego wspaniałego perkusisty, pianisty i kompozytora. Wielbiciele rocka progresywnego znają go bardzo dobrze. Jest założycielem i liderem grupy Karmamoi. Nagrywał z wieloma muzykami: z Suzanne Cook, Valerio Billerim, Gianni Ferrettim, z zespołami Hellena i Cleo. Zanim zdecydował się na studia muzyczne, otrzymał dyplom Scientific High School w zakresie inżynierii. Dalsza ścieżka potoczyła się już szlakiem sztuki. Wpierw doskonalił grę na perkusji pod czujnym okiem Ettore Mancinniego. Potem podjął naukę na Universita’ Della Musica w Rzymie, gdzie otrzymał dyplom. Uczyli go tacy wybitni profesorowie, jak Maurizio Dei Lazzaretti., Fabrizio Sferra, Pietro Iodice, Agostino Marangolo, Enrico Lucchini czy Claudio Mastracci. Studiował też harmonię u Andrea Avena i fortepian u Emilio Merone.

Z grupą Karmamoi nagrał sześć albumów studyjnych. Miałam ogromną przyjemność napisać recenzję ostatniego z nich pt. „Strings From The Edge Of Sound”, którego premiera miała miejsce 1 września ubiegłego roku. Kariera solowa Giovannoniego to dwie płyty: ubiegłoroczna „Hope” i najnowszy album z listopada 2023 roku - „ At Home”.

„At Home” to bardzo osobiste wydawnictwo. Płyta trwa zaledwie… 22 minuty. Każdy z dziesięciu instrumentalnych utworów ukazuje fragment codzienności. Czas upływa inaczej, gdy jesteśmy z dala od tłumu fanów, sal koncertowych i fleszy aparatów fotograficznych. W domowym zaciszu jest schronienie dla naszych emocji. Można osiągnąć wewnętrzny spokój i równowagę.

Fragmenty snów gasną wraz ze wschodem słońca. Uchylone powieki otwierają drogę światłu, muzyka wdziera się w zakamarki umysłu. Artysta tworzy zawsze. Jego doba składa się z fraz i taktów. Z nut porozdzielanych pomiędzy poszczególne kadry mijających sekund, minut, godzin… Jest maratończykiem noszącym płomień ze świętego Olimpu…

„Unlocking The Bedroom Door” to nie tylko utwór, to obietnica powrotu do miejsca, gdzie pozostawiliśmy swoje najskrytsze marzenia zatopione w nocnych snach jak ważka w bursztynie. Gitarowy motyw porządkuje myśli. Jest rytmem codzienności, który nadaje sens porannym rytuałom. Najpierw pojawił się rytm, misternie utkana sieć perkusyjnego istnienia, puls istniejący pomiędzy dwoma wymiarami, sens istnienia oparty o wieczność.

„Shower” jest esencją codzienności. Tak jak gorący strumień wody spływającej na policzki. Zapach morskiej toni, świeżości ukrytej w woni lawendy. Mikrokosmos zbudowany na granicy szeptu i piękna akordów.

Na początku powstała ścieżka z nagranymi sekwencjami perkusji. Rytm nakreślił szkic całości, wyżłobił koryto, którym popłynęła wezbrana fala muzyki. Poszczególne utwory to krótkie opowieści, mówiące o codzienności, czynnościach zapewniających nam równowagę, wewnętrzne plateau i poczucie stabilności. Chwila drzemki w zaciszu sypialni, gorący prysznic czy przygotowanie śniadania.

„A Glass Of White Wine” rozpoczyna spokojny dźwięk fortepianu. Dołącza do niego gitara i mocna, energiczna perkusja. Kompozycja trwa zaledwie dwie minuty. Światło przechodzi przez pryzmat kieliszka, załamuje się na szklanej krawędzi, rozszczepia na paletę barw.

Kolejny utwór przenosi nas do ciepłego wnętrza kuchni. „In The Kitchen Cooking Eggs” w balladowy sposób zawiaduje codziennością. Rutynowe zajęcia przekształcają się w artystyczny, twórczy proces. Nostalgiczny klawiszowy motyw spaja się z gitarowym riffem i tętniącym odgłosem perkusji.

„Hallway” elektryzuje, emanuje żywiołowością i ekspresją. Prześlizgujemy się przez korytarz otulony pastelowym światłem. Muzyka przenika powietrze, mierzy się z jasnością. Jest energią w czystej postaci. Fragmentem wschodu słońca nanizanym na pięciolinię dźwięków.

Daniele prowadzi słuchaczy przez swój dom - symbol prywatności, skrawek tego, co najbardziej osobiste. Wystarczy podać mu dłoń i dać się unieść potędze muzyki i wyobraźni. Wystarczy podążać za światłem i dźwiękiem… „The Yellow Room” to magia ukryta pomiędzy strunami gitary. Jeden z najpiękniejszych utworów na płycie. Każda nuta błyszczy, inspiruje i nastraja pozytywną energią. Klawisze spowija mgła smyczków i nieśmiałe chórki.

„By The Window” to połączenie gorącego włoskiego temperamentu z perkusyjną perfekcją. Widok z okna jest ważnym elementem domu, w którym żyjemy. Stanowi naszą furtkę do zaczarowanego ogrodu, rodzaj ucieczki. Tym razem wyrażonej układem dźwięków, barwną woltą energii, zmian tempa i dynamiki.

Kolejny kawałek to „In The Kitchen Cooking Eggs – reprise”. Udajemy się po nim do elektronicznego świata „Watching TV”. Świata zawieszonego w sieci nieokiełznanego rytmu i perkusyjnych szaleństw.

Tytułowy utwór rozpoczyna się harfą i fletem, które budują główny temat wsparty doskonałą orkiestracją stanowiącą tło kompozycji. Poszczególne frazy spina subtelne brzmienie smyczków, niczym rodzinne ciepło i poczucie bezpieczeństwa.

Taki jest ‘dom’ Danielle Giovannoniego - opisany atramentem muzycznych emocji, wzniesiony z marmuru nieśmiertelnych uczuć. Dom będący schronieniem i ostoją spokoju. Idyllą równowagi i harmonii. Uosobieniem skrywanej tęsknoty. Muzyką i wszystkim, co drzemie w duszy...

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!