Noc potrafi rozpinać pajęczyny ciemności w zakamarkach miasta. Stąpając miękko niczym kot, zakrada się w zapomniane zaułki i uliczki wilgotne od mroku. Zagląda przez ramię przechodniom i czai się na gankach zapomnianych kamienic. Jest jak duch starego romansu zabłąkany w swojej samotności. Na tej przedziwnej akwareli jest jeszcze ratusz i gotycki kościół. W takiej scenerii rozpoczyna się ta opowieść. Muzyczna historia, koncept, który jest niesamowitym powrotem zespołu będącego progresywną szwedzką legendą. Powróćmy jednak do samych początków
Zespół Ritual powstał w Sztokholmie w 1993 roku. Młodych, nieokrzepłych jeszcze w bojach, artystów inspirowała muzyka progresywna i hard rock lat 70. Do dziś trzon grupy tworzą ci sami panowie: Patrick Lundström (wokal, gitara), Jan Gamble (harmonium, harmonijka, wokal), Fredrik Lindqvist (bas, bouzouki, mandolina, flet) oraz Johan Nordgren (perkusja, instrumenty perkusyjne). Ich debiutancki album „Ritual” ukazał się w 1996 roku. Kolejne płyty miały swoje premiery: w 1999r. - „Suberb Birth”, w 2003 - „Think Like A Mountain”, w 2006 album „Live” i rok później „The Hemulic Voluntary Band”. Musiało minąć aż siedemnaście lat, aby zespół przypomniał o swoim istnieniu konceptem „The Story of Mr. Bogd - Part 1” (premiera odbyła się 16 sierpnia nakładem Karisma Records).
Jak wskazuje tytuł, to pierwsza część epickiej historii, której bohaterem jest Mr. Bogd. Jest zamożną osobą w średnim wieku, prowadzącą wystawne życie. Nie czerpie jednak z niego satysfakcji. Przeżywa tak głęboki kryzys, że podejmuje decyzję o opuszczeniu miejsca swojego zamieszkania, by desperacko poszukiwać celu. Kierują nim uczucia i wspomnienia. Wyrusza wraz ze swoim stangretem Parkhurstem w tajemniczą, pełną niebezpieczeństw podróż. To wspaniała historia podkreślająca jak ważne są ideały, poczucie własnej wartości i samookreślenie.
„A Hasty Departure” rozpoczyna się smyczkowym intro, które wprowadza nas w scenerię nocy otulającej ulice grubym kożuchem ciemności. Powietrze tężeje mgłą wypływającą z kanałów, złowrogie cienie czają się wśród kamienic, a blask księżyca przebija się przez chmury niczym ostrze noża. Nasz bohater wyrusza z miasta pod osłoną zmroku. Jest w tej ucieczce niepokój i pośpiech. Jest frustracja i desperacka potrzeba odnalezienia siebie. Szybkie tempa, narracyjny śpiew Patrika Lundströma, motoryczne gitary i klawisze, wyrażają jego stan ducha. Energiczna i pełna ekspresji część, łączy się płynnie ze środkową partią utworu, gdzie melancholijna sekwencja wokalna ozdobiona jest dźwięcznym brzmieniem skrzypiec i fletu. Są tu symboliczne słowa pożegnania:
„Farewell Mr. Bogd, you young magnate, man of action, celebrated man of means. Farewell Mr. Bogd, robber baron in the making, now goodbye to all that’s been your life. Farewell Mr.Bogd, through you’re not sure why you’re leaving nor what’s waiting down the road. Goodbye Mr.Bogd, Now lean back into the seat and hear the rumbling of the rolling wheels. Goodbye!”.
Powóz rusza niesiony pędem wiatru rozwiewającego końskie grzywy. Trzask bicza i stukot kopyt na bruku zagłuszają myśli naszego bohatera. Szalony rytm nadaje perkusja, gitarowe riffy i odgłosy kół pojazdu niknącego za bramami miasta.
Jest czas podróży i czas odpoczynku. Kręta ścieżka przeznaczenia zawiodła Mr. Bogda i jego wiernego sługę w progi przydrożnej karczmy w niedużym miasteczku. Gwar rozmów splata się z koronkowym motywem gitary akustycznej i wokalem narratora. Okazuje się, że posiłek nie kończy wieczoru, bo gospodarz zgotował niespodziankę dla swoich gości. Zostają oni zaproszeni, aby obejrzeć stworzenie więzione w klatce na tyłach budynku. To sowa. Mr. Bogd jest wstrząśnięty losem więzionego ptaka i postanawia go uwolnić. Gdy stworzenie odzyskuje wolność, przyjmuje ludzką postać. Podziękowaniem jest przedmiot, który wystarczy trzykrotnie potrzeć, aby uzyskać pomoc. Towarzyszy temu zapewnienie:
„Take this goolden feather as proof of my gratitude, my parting gift. If ever you’re in danger, just rub it three times and I’ll come to your aid”.
Podkręcone tempo, wokaliza w tle i szorstkie, energiczne brzmienie gitar prowadzi słuchacza po grani tego, co nieprzewidywalne w swojej przewidywalności.
„Dreams In A Brougham” jest instrumentalnym antraktem kojącym spokojem, majestatyczną zmysłowością i lekkością formy. To sny jakie nawiedziły naszych podróżnych i melancholia ukryta w akustycznych dźwiękach.
„Chichikov Bogd” jest bardzo chwytliwą kompozycją promującą wydawnictwo na singlu. Nie da się jednak zrozumieć przekazu prawdziwej rock opery nie wysłuchując jej w całości. Od początku do końca. Taki jest zamysł twórców i nie da się ukazać piękna tej historii, sygnalizując tematykę i wykrawając kawałek z ogromnego tortu. Jednocześnie jest to najbardziej odpowiednia chwila, aby napisać o tym, co mnie zastanawiało przy pierwszym przesłuchaniu. Miałam wrażenie, że „The Story of Mr. Bogd - Part 1” jest zbyt przegadane, a chwilami warstwa liryczna przytłacza muzykę, spychając ją na dalszy plan. Dopiero w „Chichikov Bogd” pozwolono jej rozwinąć swoje barwne skrzydła. A jest to utwór pełen zawiłości, fantazyjnych improwizacji, sekwencji smyczków i wokali nastawionych na soczystą frakcję liryczną. Jest podróżą w przeszłość do krainy dzieciństwa, jakie ukształtowało naszego bohatera.
Spotkanie pana Tilly i jego trupy, zmienia całkowicie stylistykę na kabaretowo-wodewilową. Brzmienie tego fragmentu płyty przypomina cyrkowy występ, satyrę i stubarwny korowód. „Mr Tilly And His Gang” z przymrużeniem oka prowadzi słuchacza przez całkowicie nowe pokłady artystycznych emocji.
Podobną odmianę znajdujemy w instrumentalnym temacie „Through A Rural Landscape”. Fortepian nadaje kierunek, inicjuje motoryczny, dźwiękowy korowód i rytmiczny charakter utworu. Droga przez nieznaną wiejską krainę doprowadza do spotkania z bezdomną kobietą, której jedynym towarzyszem jest kot. „The Feline Companion” przepięknie łączy elegancję fortepianu z subtelnym wokalem. Mr. Bogd pomaga spotkanej niewieście, za co ona odpłaca mu się podarunkiem:
„Take this copper cat bell; if you get lost or all roads seems so bleak, just ring it three times and the cat will hear its call. She will come to your aid”.
„Read All About It” przynosi wiadomości z miasta o zaginięciu pana Bogda. Uliczny zgiełk przenika bicie kościelnych dzwonów. Wieści nadlatują z prędkością błyskawicy, oplatają swoim pnączem ludzkie myśli i słowa. Jazzowy temperament tego utworu kołyszą improwizacje układające się w sznur informacji.
„Forgotten Qualities” prowadzi naszego bohatera przez majestatyczne pola i łąki ustrojone kobiercami pachnących kwiatów, których kielichy tańczą w blasku słońca, pod baldachimem lazurowego nieba w cieple cudownego poranka. Wspaniałe orkiestracje i klarowny wokal, subtelna gitara i życiodajne światło przenikają się wzajemnie i unoszą w sennym, lepkim powietrzu. Tutaj nasz bohater odnajduje sens życia sprzężony z pięknem natury:
„I’m weary of the life that I’ve led and defended! Here, I feel more alive, oddly free, open ended!”.
„The Three Heads Of The Well” zamyka tę historię orientalnym rytmem i ekspresją. Żar i eteryczność w jednym oraz potencjał zawarty w żywiołowym zakończeniu dają nieprawdopodobny efekt. Mr. Bogd powraca do domu, bo tam jest jego miejsce i korzenie. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. To co zapisane w gwiazdach pozostanie tam na zawsze.
Tak kończy się pierwsza część tej przedziwnej, lecz jakże pasjonującej pod względem muzycznym opowieści. Kiedy możemy spodziewać się kontynuacji? Czas pokaże. Warto było czekać siedemnaście lat na ten album. Mam jednak nadzieję, że nie trzeba aż tak długiego czasu, aby posmakować kolejnej części tej ciekawej historii. To jednak zależy tylko i wyłącznie od zespołu Ritual.